Tuesday 31 December 2013

New Year's Eve

Moje drogie :)

Jakie plany macie plany na Sylwestra? Ja za cztery godzinki ruszam na swój pierwszy bal sylwestrowy :)

Tymczasem chcę Wam życzyć, aby nadchodzący rok przyniósł ze sobą spełnienie wszystkich marzeń. Aby uśmiech nie znikał z Waszych buziek, problemy się nie pojawiały i żeby otaczali Was cudowni, kochający ludzie. Aby nie zabrakło Wam sił, motywacji i determinacji do zrealizowania Waszych marzeń.

Bawcie się dobrze.
Do zobaczenia w Nowym Roku :)
buziaki
M.

Źródło/Source


My dearests :)

What are yourplans for New Year's Eve? In only 4 hours I will attend my first New Year's Eve ball:)

But now I want to wish you for all your dreams to come true. For smile to never leave your faces and problems do not even attempt to appear. For you to be surrounded by wonderfull, loving people. I wish your strength, motivation and determination allow you to realize all your dreams.

Have fun tonight.
See you Net Year :)
xoxo
M.

Monday 30 December 2013

A story of a majorly pissed lizard

Hi girls :)

Two days ago I went to see Hobbit: The Desolation of Smaug and I was struggling to write something about it ever since. There is one problem: it's hard to write anything about this movie, be it a good or bad opinion.

From the very beginning it was surprising for me how on earth can anyone make a film trilogy out of one, short book. Yet people wiser than me decided that it will be a trilogy. The first film was so-so, saved by the rabbits. The rabits were awesome :) Unfortunately they appear in only one scene in the second movie, so there is no chance for them to save anything.

The Elves lost the majority of their charm. Even Orlando Bloom is not quite the same Legolas. The no longer has this freshness and etherealness. The Elvish moves, so hard to picture in LOTR had some part of naturalness. In Hobbit they are a mere trick overloaded with technique.

There is not much good to say about the action. Nothing surprising when a short book is streatched to the size of three full length films. I'm not saying it was terrible. Of course there were funny moments like the scene in which Bombur uses a barrow to become a supercompactor at full speed. I had an impression that some elements are underlined while other, that could give the entire picture some edge, were a little bit neglected.

My first thought after seeing the movie? A story of a majorly pissed lizard. The dragon is ok. Big, strong, breathing fire. But somehow neutral. As if angry, as if dangerous, but somehow not totally.

I've been in love with the works by Tolkien for years now. Ther are marvellous stories to which I returs eagerly. And each time I find something new. Unfortunately I cannot say the same about this film. It's one of those movies that every fantasy lover should watch. But one time is more than enough.


Have you seen the film? How did you like it?

xo

M.

Bajka o wkurzonej jaszczurce

Hej dziewczyny :)

Dwa dni temu wybrałam się na film Hobbit: Pustkowie Smauga i od tego czasu usiłuję napisać coś na temat tego filmu. Jest tylko jeden problem: o tym filmie ciężko cokolwiek napisać, niezależnie, czy byłaby to zła, czy dobra opinia. 

Od początku dziwiło mnie jakim cudem z krótkiej książki stworzono filmową trylogię. No ale cóż, mądrzejsi ode mnie tak zadecydowali, więc trylogia powstaje. Pierwszy film był w miarę, całość w moich oczach uratowały króliki. Króliki były świetne :) Niestety w tej części pojawiają się one tylko w jednej scenie, więc wyratować niczego raczej szans nie mają.

Elfy straciły większość swojego uroku. Nawet Orlando Bloom nie jest już tym samym Legolasem. Stracił świeżość i eteryczność. Ruchy Elfów, tak trudne do przedstawienia, w trylogii Władcy Pierścieni miały w sobie jakiś element naturalności, w Hobicie są tylko sztuczką przeładowaną techniką.

O akcji też nie za wiele dobrego można powiedzieć. No ale też nie ma się dziwić, skoro krótka książka jest rozwleczona do rozmiarów trzech pełnometrażowych filmów. Nie mówię, że było zupełnie strasznie. Owszem, były śmieszne momenty, kiedy Bombur przy użyciu beczki zamienił się w rozpędzony walec drogowy. Odniosłam jednak wrażenie, że niektóre elementy akcji są podkreślone, podczas gdy inne, które mogłyby wprowadzić element dramatyzmu i nadać całości kolorów, są traktowane dość pobieżnie.

Pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie po obejrzeniu filmu to: "bajka o niesamowicie wkurzonej jaszczurce". Smok niby niczego sobie, duży, silny, ziejący ogniem. Ale jakiś taki bez wyrazu. Niby wkurzony, niby niebezpieczny, ale jakby nie do końca.

Twórczość Tolkiena uwielbiam już od wielu wielu lat. To cudowne opowieści, do których chętnie się wraca, za każdym razem odkrywając coś nowego. Niestety o filmie nie można tego powiedzieć. To jedna z tych pozycji, którą każdy miłośnik fantasy obejrzeć powinien. Jeden raz w zupełności wystarczy.

A wy widziałyście film? Jakie wrażenia?

buziaki
M.


English version coming soon
xo
M.

Friday 27 December 2013

Okiem aparatu: Święta || Through the lens: Christmas

Hej dziewczyny:)

Jak wam minęły święta?
Dziś pokażę wam kilka zdjęć z mojego domu.


Tak wyglądały dekoracje || This is what the decorations looked like


Hi girls :)

How was Christmas?
Today I'm going to show you some photos from my home.

Prezenty :) || The presents :)


Obowiązkowo coś dla zwierzaków :) || There was something for my pets too, of course :)

Nie może być świąt bez zapachu pomarańczy z goździkami || There is no Christmas without the smell of oranges and clove
buziaki
xo
M.

Tuesday 24 December 2013

Życzenia || Christams wishes

W tym wyjątkowym dniu chciałabym Wam życzyć wielu pięknych chwil, spełnienia wszystkich marzeń i powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach. Niech uśmiech towarzyszy Wam przez cały nadchodzący rok.

Buziaki 
M.

Źródło/Source: kartki.pl


On this very special occasion I would like to wish You many beautiful moments, for all Your dreams to come true and good luck in all of Your ventures. Let the smile never leave Your faces throughout the coming year.
Love
M.

Saturday 21 December 2013

Christmas Decorations

Hej dziewczyny :)

Hi girls :)

Obiecałam wam i oto jest - przegląd dekoracji świątecznych w moim domu. Na razie pokażę wam te pokoje, które znajdują się na piętrze. Parter jest jeszcze nie skończony :)

I promised it and here it is - a look at the Christmas decorations at my place. Today I will show you the rooms on the first floor. The groundfloor is not ready yet :)

W mojej sypialni królują dekoracje nawiązujące do dzieciństwa. Bo kto w tym czasie nie lubi poczuć się jak dziecko? :) Dekoracje tutaj muszą być przede wszystkim wygodne, ponieważ ten pokój to nie tylko miejsce odpoczynku, ale i pracy. Dlatego na biurku zdecydowałam się na malutką drewnianą choineczkę zakupioną w Obi. Przy łóżku postawiłam rzeźbioną świeczkę, a parawan oddzielający te dwie części pokoju ozdobiłam girlandą.

In my bedroom the decorations are inspired by childhood. Who does not want to feel like a child again in the Christmas season? :) In this room the decorations have to be comfortable. I don't only sleep in here, it's also the place where I work. Therefore I decided to put a small wooden Christmas tree on my desk. I bought it in Obi. My bedside is decorated with a sculptured candle. I also put a garland on the screen separating the two areas of the room.




W pokoju mojej Mamy króluje czerwień i motywy norweskie, które osobiście uwielbiam :)

My mom's room is full of red and norwegian style, which I personally adore :)



Natomiast moim ulubionym pokojem jest pokój dzienny. Na co dzień jest urządzony w kolorze szarym i fioletowym. W święta natomiast wypełnia go biel z fioletowymi 
akcentami uzupełniona o odrobinę szarości.

My favourife room is the livingroom. On everyday basis it's in grey and purple. Yet in the Christmas season it's full of white with some purple accents and a dash of grey.



Jak wam się podoba? Jak wy urządzacie swoje domu na święta?
How do you like it? And how do you prepare your homes for Christmas?

buziaki 
xo
M

Monday 16 December 2013

Xmas inspiration: nails

Źródło/Source

Do Wigilii został równy tydzień :) Pewnie w większości domów przygotowania idą pełną parą. Chociaż skupiamy się na wystroju wnętrz i przygotowaniu potraw, nie możemy zapominać o nas samych. 

Źródło/Source


Bo co to za przyjemność z pysznych potraw i pięknych ozdób, jeżeli same czujemy się niezadbane? Dlatego dziś przynoszę garść wygrzebanych w Internecie inspiracji paznokciowych :)
Źródło/Source

A już niebawem pokażę Wam wystrój mojego domu:)

Źródło/Source


buziaki 
M.

Źródło/Source

We only have seven days left untill Christmas Eve. Surely, in many homes the preparations are at full speed. Although we focus on home decor and cooking, we shouldn't forget about ourselves. 


Źródło/Source


There is nothing pleasant in delicious meal and beautiful decorations when we don't feel so pretty. Therefore, today I brought you a bunch of nail art inspirations dug up in the Internet.


Źródło/Source


And soon I'll show you the decoration in my home :)


Źródło/Source


xoxo
M.

Wednesday 11 December 2013

Sceptyk o Yankee Candle || A sceptic about Yankee Candle

Hej dziewczyny :)

Muszę się przyznać - byłam sceptyczką. I myliłam się. O woskach Yankee Candle pisały chyba wszystkie możliwe blogi rozpływając się z zachwytach nad zapachami. A ja w swoim sceptycznym, cynicznym umyśle stwierdziłam, że to jakaś dziwaczna psychologia tłumu, w stylu: "Jak chcesz być fajna, to musisz uwielbiać Yankee Candle". Posty o woskach omijałam, ignorowałam, wypychałam z pamięci. Aż do czasu, kiedy Mama sprezentowała mi kominek zapachowy. Na idealny olejek zapachowy jeszcze nie trafiłam, a czyszczenie po nich kominka jest okropne, więc postanowiłam wypróbować te wychwalane woski Yankee. Podchodziłam do nich jak pies do jeża, zapalając mój pierwszy wosk. I stało się, musiałam przed samą sobą przyznać, że się myliłam. 

Hi girls :)

I have to admit, I was sceptical. And wrong. Yankee Candle was discussed and praised on oh so many blogs. And my sceptical, cynical brain kept in thinking that it is some weired, twisted crowd psychology. Something like: "If you wanna be cool, you have to love Yankee Candle". I skipped the posts about the waxes, I ignored them and pushed them out of my mind. Untill my Mom gave me a melt warmer. I haven't found the perfect oil yet and cleaning the warmer after using oils is a terrible experience, so I decided to try the famous Yankee Candle wax. I was totally sceptical about it when i melted my first wax. And so it happened. I had to admit it for myself - I was totally wrong.



Nie mogę powiedzieć, że Yankee Candle uwielbiam. Są zapachy, które mnie niesamowicie drażnią. Ale są też takie, dla których chce się wracać do domu :)

I cannot say that I adore Yankee Candle. There are scents which I find horribly irritating. But there are some otherscents that make me want to go home only to be able to melt them :)

Jak na razie w moje ręce wpadły Mandarin Cranberry, Midsummer's Night, Black Cherry i Fireside Treats.

So far I've tried Mandarin Cranberry, Midsummer's Night, Black Cherry i Fireside Treats.



Mandarin Carnberry to był mój pierwszy wosk i pierwsze zauroczenie, nieco zniszczone drugim - Midsummer's Night, które według mnie pachnie męską wodą po goleniu. Nie żebym coś miała do męskich wód po goleniu, ale nie koniecznie chcę, żeby mi tym cała chałupa pachniała ;) Black Cherry lubię bardzo, jest to zapach energetyzujący i nieco mroczny. Teraz rozkoszuję się fireside treats. To dziwny, nietuzinkowy zapach, bardzo delikatny (i bardzo dobrze!). Pachnie dla mnie jak zimowy wieczór i przygotowania do świąt :)

Mandarin Carnberry was my first wax and a love at first smell. Distroyed a little bit by the second one - Midsummer's Night, which in my opinion smells like an aftershave. Don't get me wrong. I have nothing against aftershaves but I don't necessarily need my home to smell like one ;) I really like Black Cherry. It's very energising and a bit dark. Now I'm enjoying Fireside Treats. It's a strange, unusual scent, very subtle (and it's good!). It smells like winter afternoon and perparations for Christmas :)

A może wy polecicie mi jeszcze jakieś zapachy, które mogłabym wypróbować?

Maybe you could recommend me some waxes which I could try?

buziaki 

xoxo

M.

Monday 9 December 2013

Świąteczne inspiracje

Hej dziewczyny :)

Przygotowując się do świąt lubię wspominać jak to było rok, dwa, kilka lat temu. Dlatego chętnie oglądam zdjęcia, które wtedy zrobiłam. Dziś mam dla was mały kolaż ze zdjęć, do których najbardziej lubię wracać. Zostały one zrobione tuż przed świętami w Bydgoszczy i w Berlinie. Mam nadzieję, że się wam spodobają

buziaki 
M.




Hi girls :)

During the preparations for Christmas I like to remember how it was a year or two ago. Therefore I like to look at photos taken then. Today I have for you a small collage of photos that I like the most. They were taken right before Christmas in Bydgoszcz and Berlin. I hope you'll like them.

xoxo
M.

Saturday 7 December 2013

Peeling do ciała Delia

Hej dziewczyny :)

Chciałabym wam przedstawić produkt, który w ostatnim czasie bardzo przypadł mi do gustu. Jest to peeling do ciała z olejkiem arganowym firmy Delia.



Jest to peeling solny. Zawiera on również olejek arganowy, który nawilża i natłuszcza skórę Drobinki ścierające są średniej wielkości i nie podrażniają skóry. Zapewniają jednak bardzo dobry efekt oczyszczenia. Pomimo iż jest to produkt do ciała, ja chętnie używam go również jako peeling do twarzy. Szczególnie, że zapach jest bardzo przyjemny. 



Cena jest niewielka, tylko 12,50 zł
Próbowałyście tego peelingu?

buziaki
M.


Hey girls:)

I'd like to show you a product that i liked very very much. It's a body scrub with argan oil by Delia.



It's made on the basis of salt. It also contains argan oil which moisturizes the skin perfectly. The scrubbing motes are not too big and not too small and they don't irritate the skin. They ensure a very good effect of exfoliation. It is a body scrub but I use it as a face scrub as well, and quite successfully. Especially because the scent is very pleasant. The price is rather tempting, only 12.50 PLN (about €3).

Have you tried this scrub?

xoxo
M.

Friday 6 December 2013

Herbata kwiatowa

Hej dziewczyny :)

Hi girls:)

pogoda nie rozpieszcza, trzeba więc znaleźć sposób na poprawę humoru. Mój sposób wypatrzyłam w Biedronce. Kosztował zawrotną sumę 2 polskich złotych :) Mowa o Herbacie Kwiatowej marki Green Hills.

The weather is not very pleasant. Therfore, we have to find something to make us feel better. I've found my better mood maker in Biedronka. It costed only 2 zł (around 0,50 €). It's flower tea by Green Hills



Jest to zielona herbata dostępna w trzech wariantach smakowych: kwiat nagietka i jaśminu, lilii i osmantusa oraz jaśminu i lilii. Herbata jest w postaci kulki kwiatowej.

It's green tea, avaliable in three taste variants: marigold and jasmin, lily and osmanthus as well as jasmin and lily. The tea is in shape of a flower ball. 




Taką kulkę należy wrzucić do gorącej, ale nie wrzącej wody i poczekać około 3 minut aż się zaparzy. W tym czasie kulka rozwinie się tworząc piękny kwiat. Kulkę można zaparzać nawet czterokrotnie :)

The ball has to be put into a hot but not boiling water. We have to wait about three minutes for the tea to be ready. In this time the ball will develop into a beautiful flowetr. You can use one flower ball even 4 times :)



Herbata jest pyszna. Towarzyszy mi wiernie w wieczornym czytaniu książek.
A wy próbowałyście już tej herbaty?

The tea is delicious. It accompanies me in afternoon reading.
Have you tried this tea?




buziaki

xoxo

M.

Thursday 5 December 2013

Hello December

Hej dziewczyny :)

Wczoraj spadł pierwszy w tym roku śnieg. Widok ten wprawił mnie w nastrój zimowo-świąteczny :) Zima nie jest moją ulubioną porą roku, ale grudzień to co innego :)

Hey girls :)
Last night we had this year's first snow. It made me feel so wintery-christmasy :) Winter is definitely not my favourite season, but December is something completely else :)


Źródło/Source
Grudzień to dla mnie magiczny czas i cudowna atmosfera. Uwielbiam przygotowania i oczekiwanie na Święta. 
W tym miesiącu na blogu, oprócz standardowych wpisów kosmetycznych, znajdzie się trochę inspiracji świątecznych, odrobinę przydatnych porad odnośnie przygotowań do Świąt i pomysłów na prezenty i wystrój wnętrza. Mam nadzieję, że posty będą dla was interesujące i inspirujące.

For me December means magical time and wonderful atmosphere. I love the prearations and waiting for Christmas.
This month on the blog, apart from regular posts about cosmetics, you will find some Christmas inspirations, a few advices how to prepare for Christmas and several ideas for presents and home decor. I hope you'll find these posts interesting as well as inspiring. 


Źródło/Source

Buziaki
xoxo

M. 

Tuesday 26 November 2013

The things I've tried

Hej dziewczyny :)

Dziś kolejny post z serii The things I've tried. Mam dla was:

1. Honey by Marc Jacobs - do produktów Jacobsa jestem bardzo przywiązana. Ten zapach jest intrygujący, dość świerzy, wiosenny i pięknie pachnie frezją

2. i 3. Zestaw krem i krem pod oczy Clinique - produkty przeznaczone do cery tłustej, czyli nie mojej :) Wydają się być niezłe, choć mnie ciężko ocenić. Walory nawilżające - dobre. Zapach niestety drażniący

4. Krem Qiriness - produkt na wyłączność marki Marionnaud. Świetnie nawilża, pobudza skórę. Można go stosować jako maseczkę. Pachnie ogórkiem, co zwykle mnie denerwuje. Temu produktowi jestem jednak wstanie wiele wybaczyć

5. Maskara Clinique - absolutny hit jeżeli chodzi o wydłużanie rzęs. Nigdy jeszcze nie widziałam takiego efektu. Chętnie stosuję jako dodatek do tuszu pogrubiającego

6. Maskara Chanel - piękna, głęboka czerń i cały dzień bez wpadek. Nie daje spektakularnych efektów wydłużenia czy pogrubienia, ale ładnie podkreśla rzęsy bez możliwości uzyskania efektu przerysowania.

Każdy z powyższych produktów jest dla mnie na plus. A Wy miałyście już z nimi do czynienia?

buziaki
M.






Hey girls :)

Today another post from the series Things I've tried. I have for you:

1. Honey by Marc Jacobs - I'm very attached to this brand. This fragrance is intriguing, fresh and feels like spring. The leading note - freesia.

2. and 3. The Clinique set - cream and eye cream - for oily skin, this means not for mine :) These creams seem to be rather good but it's hard for me to tell. They give a decent level of moisture. The scent, unfortunately, rather unpleasant.

4. Cream by Qiriness - exclusive for Marionnaud. It is a great moisturizer and can be used as a face mask. It smells like cucumberm which usually drives me nuts  but this product is of such high quality that I can forgive it everything :)

5. Mascara by Clinique - It's absolutely a must-have when it comes to lengthening mascaras. I've never seen such effect before. I like to use it as an addition to a thickering mascara

6. Mascara by Chanel - beautiful, deep black and the whole day without worries. It won't give you any spectacular effects, it will just accentuate your eyes a little bit without a possibility to make your lashes campy.

Every product from the list above gets a plus from me. And have You tried any of them?

xoxo
M.


Monday 25 November 2013

Back in the real life

Hej dziewczyny :)
Hey girls :)

Powróciłam z mojego weekendowego wyjazdu i zmęczona i wypoczęta. Zmęczona podróżą, a wypoczęta po kilku dniach w oderwaniu od rzeczywistości. Jak już pisałam w ten weekend byłam w Bydgoszczy i Toruniu. Obydwa te miasta są związane z moimi latami studenckimi - w Bydgoszczy studiowałam 5 lat, w Toruniu robiłam roczne studia podyplomowe. Bardzo miło wspominam te miejsca i chętnie do nich wracam. Oto co zobaczyliśmy w trakcie naszej wycieczki:

I'm back from my weekend trip and I'm tired just as much as relaxed. Tired with the journey and relaed after few days of living without everyday routine. As I've written, I was in Bydoszcz and Toruń. These cities are connected with my student days - I spent 5 years in Bydgoszcz and I took one-year post graduate courses in Toruń. I like both places very much and I find it nice to go back there. This is what we saw during our trip:


Pogoda była pięknie jesienna i bez deszczu :) 







Czas wypełniony był także miłymi spotkaniami z kolegami i koleżankami z czasów studiów. Natomiast mój dom powitał mnie przytulną atmosferą tworzoną przez świeczniki i lampki :) Nic tak nie tworzy atmosfery jak przytłumione światło :)

The time was also filled with meetings with my friends from back when I was a student. 
Once I returned, my home welcome me with cosy atmosphere made by candle holders and candles. Nothing makes the atmosphere quite as perfectly as light.



A jak wam minął weekend?
How was your weekend?

buziaki 
xoxo
M.

Wednesday 20 November 2013

Weekend offline

Hej dziewczyny :)

Uciekam na dłuższy weekend do Bydgoszczy i Torunia i tym samym robię sobie dłuższy weekend offline :) Powrócę w poniedziałek z porcją zdjęć :)

Trzymajcie się cieplutko
Buziaki 
M.



Hey girls :)

I'm going away for a long weekend in Bydgoszcz and Toruń and this means an offline weekend :) I will return on Monday with some photos :)

Take care
xoxo 
M.

Pakamerowe zdobycze :)

Hej hej :)

Jakiś czas temu obiecałam wam, że pokażę na blogu moje zdobycze ze strony pakamera.pl. Oto i one:

Some time ago I promised you that I will show some of the items I bought on pakamera.pl. Here they are:



Kolczyki w bardzo modną obecnie kurzą stopkę. Długo nie cierpiałam tego wzoru, teraz mam jednak cały kurzo-stopkowy zestaw: szalik, rękawiczki, torebkę. Brakowało tylko kolczyków. Wymarzone znalazłam właśnie na Pakamerze :)

The earrings with the currently trendy hound's tooth pattern. For quite a long time I truly hated this pattern but now I have a whole set with it: a scarf, gloves, handbag. I only missed earrings. I found the perfect ones on Pakamera :)




Łupem padła też cudowna, awangardowa torebka. Kosztowała sporo, ale jest tego warta. Jest wykonana ze skóry i ma cudowny, niepowtarzalny kształt.

I have also hunted down a marvellous, avant-garde handbag. It costed a little fortune, but it's worth every penny I paid. It's made of leather and has an amazing, original shape.




Jest również torebka, którą otrzymałam w prezencie od Mamy i przez dobre dwa lata żyłam w nieświadomości, że mam coś z Pakamery. A torebkę kocham nad życie:) Jest z filcu i ma pięknego kotka :)

There is also a handbag which I got a present from my Mom and through years I was living unaware that I have something from Pakamera. I love this bag with all my heart. Its made of felt and it has a cute kitty :)

Buziaki
xoxo
M.

Tuesday 19 November 2013

Mint vibe

Hej hej :)

Bałam się opisywania zapachów, a teraz mi się to spodobało :) Więc dziś mam dla was mojego kolejnego ulubieńca - Florabotanica od Balenciagi.

Producent opisuje ten zapach jako połączenie róży, mięty, wetiwera i ambry. Dla mnie ten zapach jest przede wszystkim miętowy, ale nie miętowy jak pasta do zębów. Raczej cierpko-miętowy jak rozgnieciona w palcach ogrodowa mięta. Akordy kwiatowe są delikatnie wyczuwalne, nie dominujące i nie bardzo różane. Zapachu róż w perfumach nie cierpię, w tej wodzie mi nie przeszkadza. W sumie, gdyby nie opis producenta, nie wpadłabym na to, że akord kwiatowy to akurat róża :)

Zapach jest ekscentryczny, intrygujący, niebanalny. Przywodzi mi na myśl orzeźwiający poranek w ogrodzie, którego zapachy już zwiastują upalną ciszę lata. Wydawało mi się, że będę używać tych perfum tylko w okresie wiosenno-letnim. Nic bardziej mylnego. Zapach jest awangardowy, nie uznający żadnych granic, czemu więc miałby być przypisany tylko do jednej pory roku? Przy jesiennej aurze i ciepłych ubraniach zyskuje pazurrr ;)

Kocham ten zapach i będę go używać również w zimie :) jak na porządną ekscentryczkę przystało ;)
buziaki
M.





I was afraid of writing about frangrances but now I like it :) Today I have another "one-of-my-favourites" - Florabotanica by Balenciaga.

This frangrance is described by the producer as a fusion of rose, mint, vetiver and ambergris. For me it is mit above all, but not toothpase mint. Rather tart mint, the kind of scent you get when you rub  garden pepperming between your fingers. The flower chords are delicate, not dominant and nor very rosy. I hate the scent of rose in perfume, but here I don't mind it at all. Actually, if I haven't read about it in the producer's description, I wouldn't guess that the flowers are roses :)

The fragrance is eccentric, intriguing, out of ordinary. It reminds me of a refreshing morning in a garden, the scents of which hereld the hot silence of summer. It seemed to me that I will only use this frangrance during the spring-summer season. I was totally wrong. The frangrance is avant-garde, accepting no boundaries, so why on earth should it be bound with only one season? With the autumn weather and warm clothes it has an even sharper claw :)

I love this fragrance and I'm going to use it in winter as well :) just like a proper eccentric should :)

xoxo
M.

Monday 18 November 2013

Językowo

Hej, hej :)

Chciałam dziś odejść od tematu kosmetyków i przenieść się w moje sfery zawodowe, czyli języki obce. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że znajomość języków obcych jest obecnie bardzo ważna. Właściwie w każdej sferze rynku pracy poszukuje się osób ze znajomością przynajmniej jednego języka w stopniu komunikatywnym. Języków obcych można uczyć się samodzielnie lub skorzystać z pomocy lektorów na zajęciach indywidualnych czy kursach. Mnogość tych kursów często przeraża i utrudnia wybór. Dlatego dziś przedstawię wam zestawienie najpopularniejszych form kursowych. Mam nadzieję, że was to zainteresuje i być może ułatwi wybór, jeżeli ktoś przed takim wyborem stoi :)

Zaczynamy :)

1. Kurs standardowy - najzwyklejsze lekcje w grupach podzielonych pod względem poziomu znajomości języka. Zajęcia te łączą w sobie zarówno umiejętności pasywne (czytanie i słuchanie) jak  i aktywne (mówienie i pisanie). Bardzo dobre dla osób rozpoczynających naukę lub chcących poszerzyć własne umiejętności. Praca w grupie motywuje do nauki oraz daje obraz własnych postępów. Umożliwia również nawiązanie nowych znajomości. Jest to bardzo naturalna forma uczenia się języka, ponieważ umożliwia prowadzenie dialogu, a dialog jest jak wiadomo podstawowym miejscem wykorzystania umiejętności językowych.

2. Kurs egzaminacyjny - kurs zorganizowany w grupie na podobnych zasadach jak kurs standardowy, jednak z jaśniej określonym celem - przygotowaniem do konkretnego egzaminu. Myślisz o FCE, CAE, ZD, czy innym egzaminie certyfikacyjnym? Warto zainwestować nawet w jeden semestr takiego kursu. Umożliwi ci to usystematyzowanie wiedzy i lepsze przygotowanie do części ustnej egzaminu poprzez zadania ćwiczące mówienie, wykonywane w parach z innymi uczestnikami kursu.

3. Kurs wakacyjny - to taki mini kurs standardowy. Opiera się on na podobnych założeniach, jednak zamiast standardowych dwóch semestrów w roku uczymy się miesiąc albo dwa. Jest to dobry pomysł dla osób, które chcą sensownie wykorzystać wakacyjną nadwyżkę czasu wolnego. Nie oszukujmy się jednak, w dwa miesiące nie nauczymy się języka.

4. Kurs specjalistyczny - to kurs językowy ukierunkowany na naukę słownictwa z zakresu węższej specjalizacji np. medycyna, finanse i bankowość, prawo itp. Zwykle odbywa się w grupach, często jest organizowany na zlecenie zakładów pracy.

5. Kurs indywidualny - przeznaczony dla jednej osoby i ukierunkowany na jej potrzeby. Może to być kurs o standardowym rozkładzie materiału lub ukierunkowany na konkretną umiejętność (najczęściej mówienie). Kilka godzin kursu indywidualnego jest dobrym podsumowaniem okresu samodzielnej nauki. Sprawdza się też dobrze dla osób wstydliwych. Jego głównym minusem jest brak możliwości interakcji na swoim poziomie językowym. Bardzo mądre wyrażenie :) a znaczy tyle, że za partnera w rozmowie mamy nauczyciela, czyli szanse nie są wyrównane. Efektem tego jest często sytuacja, kiedy dialog zmienia się w monolog ucznia, przerywany niekiedy krótkimi pytaniami nauczyciela. Nie jest to złe, czy z góry skazane na porażkę, wręcz przeciwnie, im więcej mówimy, tym lepiej. Taka rozmowa nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina naturalnego dialogu.

6. Najnowsza forma nauczania języków obcych - lekcje przez Skype'a - wybierając tę opcję oszczędzamy czas i pieniądze na dojazdach. W komforcie własnego domu uczymy się według planu, który często jest układany specjalnie dla ucznia. Najpopularniejsze są zajęcia indywidualne, można jednak uczyć się w niewielkich grupach. Mnie, jako lektorowi, bardzo się ten  system podoba i chętnie prowadzę takie zajęcia. (Dla zainteresowanych - prowadzę zajęcia z języka angielskiego i niemieckiego. Kontakt w sprawie zajęć: adres e-mail podany w zakładce "o mnie" w mobilnym pasku po prawej stronie )

Wybór typu kursu jest silnie uzależniony od indywidualnego ucznia. Jeżeli chcecie się w tej kwestii doradzić - chętnie odpowiem na wasze pytania mailowo i w komentarzach.

pozdrawiam
M.

Friday 15 November 2013

Ulubione miejsce w sieci

Hej hej :)

Prawdopodobnie nie odkryję Ameryki i z pewnością opiszę miejsce w sieci, które większość już zna, a dla mnie jest nowością. Chodzi o stronę Pakamera , która oferuje szeroki wybór wyrobów handmade. Możemy wybierać między biżuterią, dodatkami, ubraniami a wystrojem wnętrz.

Dziewczyny, przepadłam. Długie godziny spędzam na przeglądaniu tej strony i zachwycam się. A jest czym się zachwycać. Wykonawcy tworzą prawdziwe dzieła sztuki, które możemy kupić często w bardzo przystępnych cenach. Niebawem pokażę wam moje pakamerowe zdobycze :)

A wy miałyście już jakieś doświadczenia z tą stroną?

pozdrawiam 
M.

Thursday 14 November 2013

Things I've tried

Hej hej :)

Dziś kolejny post z serii "od dawna się do tego zabierałam" :) Dziś kilka próbek, które przetestowałam. W poście opiszę jedynie swoje pierwsze wrażenie, ponieważ próbeczki są bardzo małe. Jednak to pierwsze wrażenie jest tym, na co liczą producenci, dając nam odrobinę produktu do wypróbowania.



1. Biosource, Biotherm - krem do skóry normalnej, miło pachnie, dobrze się nakłada. Zużyłam kilka opakowań tego kremu w wersji do skóry bardzo suchej i jest to niezaprzeczalnie mój ulubiony krem, do którego wracam z podkulonym ogonem, kiedy wszystkie inne zawiodą :)

2. Krem Clinique - krem przeznaczony do cery tłustej, którego próbki lubię mieć i raz na jakiś czas używać. Pachnie dziwnie, ale lubię ten zapach. Nie kupiłabym ze względu na to, że moja skóra jest bardzo sucha, ale jest to produkt godny polecenia.

3. Serum VitaCeric, dr Irena Eris - zużyłam trzy próbki i mam ochotę na pełnowymiarowy produkt. Serum sprawia, że skóra staje się sprężysta, napięta i dobrze odżywiona. Testowałam wersje dla skóry normalnej i tłustej i była świetna. Wersja do skóry suchej (o ile istnieje) pewnie będzie mogła zdziałać cuda. I ten zapach :) Bardzo energetyczny

4. Zniewalający balsam do ciała Spa Resort, dr Irena Eris - nic zniewalającego w tym produkcie nie znalazłam. Ani zapach ani działanie nie zwaliły mnie z nóg. A nazwa niestety tylko rozśmieszyła. Nie zamierzam kupić

5. Care pro nourish, Luksja - mleczko pod prysznic o miłym, nienachalnym zapachu. Po myciu nie daje uczucia ściągniętej suchej skóry. Jak dla mnie to wszystko, czego można wymagać od produktu myjącego. Żele pod prysznic lubię często zmieniać, więc i ten pewnie kiedyś wpadnie w moje ręce jako produkt pełnowymiarowy.

6. Feel Passionate, Palmolive - żel pod prysznic, dobrze się pieni, dobrze myje, nie podrażnia skóry, ale też nieszczególnie zapobiega uczuciu ściągnięcia. Zapach nie przypadł mi do gustu. Raczej nie kupię produkt pełnowymiarowego.


A wy jakie macie doświadczenia z tymi kosmetykami? Próbowałyście ich?

pozdrawiam
M.

Wednesday 13 November 2013

Zapach jesieni

Hej hej :)

Długo zbierałam się do napisania tego posta. Nie był on dla mnie łatwy, bo jego temat jest nieuchwytny, ulotny. Jednym słowem - perfumy. 

Kto ich nie kocha? ;) Ja uwielbiam je pasjami i mam ich całkiem sporą kolekcję. Dziś napiszę o nowości, która jest jeszcze niedostępna w polskich sklepach, a mnie urzekła i uzależniła :) Mowa o nowych perfumach marki Marni. Marka założona w 1994 r. do tej pory kojarzyła się z ubraniami, a w Polsce ze współpracą z H&M. W tym roku wyprowadziła swój pierwszy zapach. W opisie producenta możemy wyczytać, że na zapach otwiera bergamotka,  pieprz czarny i różowy oraz imbir. Nuty serca to kardamon, róża i cynamon. Bazę zapachu stanowi paczuli, kadzidło, drzewo sandałowe i wetiwer.



Zapach jest ciepły, otulający, korzenno-gorzki. Wspaniały na obecną porę roku, a także na zimę. Początkowo pachnie dość mocno, ale nie nachalnie, długo utrzymuje się na skórze. Ten zapach jest miłą odmianą po dziesiątkach buteleczek, które pachniały jak klony poprzednich - ten jest nietypowy i niepowtarzalny. Uwielbiam go :).

pozdrawiam
M.