Wednesday 11 December 2013

Sceptyk o Yankee Candle || A sceptic about Yankee Candle

Hej dziewczyny :)

Muszę się przyznać - byłam sceptyczką. I myliłam się. O woskach Yankee Candle pisały chyba wszystkie możliwe blogi rozpływając się z zachwytach nad zapachami. A ja w swoim sceptycznym, cynicznym umyśle stwierdziłam, że to jakaś dziwaczna psychologia tłumu, w stylu: "Jak chcesz być fajna, to musisz uwielbiać Yankee Candle". Posty o woskach omijałam, ignorowałam, wypychałam z pamięci. Aż do czasu, kiedy Mama sprezentowała mi kominek zapachowy. Na idealny olejek zapachowy jeszcze nie trafiłam, a czyszczenie po nich kominka jest okropne, więc postanowiłam wypróbować te wychwalane woski Yankee. Podchodziłam do nich jak pies do jeża, zapalając mój pierwszy wosk. I stało się, musiałam przed samą sobą przyznać, że się myliłam. 

Hi girls :)

I have to admit, I was sceptical. And wrong. Yankee Candle was discussed and praised on oh so many blogs. And my sceptical, cynical brain kept in thinking that it is some weired, twisted crowd psychology. Something like: "If you wanna be cool, you have to love Yankee Candle". I skipped the posts about the waxes, I ignored them and pushed them out of my mind. Untill my Mom gave me a melt warmer. I haven't found the perfect oil yet and cleaning the warmer after using oils is a terrible experience, so I decided to try the famous Yankee Candle wax. I was totally sceptical about it when i melted my first wax. And so it happened. I had to admit it for myself - I was totally wrong.



Nie mogę powiedzieć, że Yankee Candle uwielbiam. Są zapachy, które mnie niesamowicie drażnią. Ale są też takie, dla których chce się wracać do domu :)

I cannot say that I adore Yankee Candle. There are scents which I find horribly irritating. But there are some otherscents that make me want to go home only to be able to melt them :)

Jak na razie w moje ręce wpadły Mandarin Cranberry, Midsummer's Night, Black Cherry i Fireside Treats.

So far I've tried Mandarin Cranberry, Midsummer's Night, Black Cherry i Fireside Treats.



Mandarin Carnberry to był mój pierwszy wosk i pierwsze zauroczenie, nieco zniszczone drugim - Midsummer's Night, które według mnie pachnie męską wodą po goleniu. Nie żebym coś miała do męskich wód po goleniu, ale nie koniecznie chcę, żeby mi tym cała chałupa pachniała ;) Black Cherry lubię bardzo, jest to zapach energetyzujący i nieco mroczny. Teraz rozkoszuję się fireside treats. To dziwny, nietuzinkowy zapach, bardzo delikatny (i bardzo dobrze!). Pachnie dla mnie jak zimowy wieczór i przygotowania do świąt :)

Mandarin Carnberry was my first wax and a love at first smell. Distroyed a little bit by the second one - Midsummer's Night, which in my opinion smells like an aftershave. Don't get me wrong. I have nothing against aftershaves but I don't necessarily need my home to smell like one ;) I really like Black Cherry. It's very energising and a bit dark. Now I'm enjoying Fireside Treats. It's a strange, unusual scent, very subtle (and it's good!). It smells like winter afternoon and perparations for Christmas :)

A może wy polecicie mi jeszcze jakieś zapachy, które mogłabym wypróbować?

Maybe you could recommend me some waxes which I could try?

buziaki 

xoxo

M.

No comments:

Post a Comment