Tuesday 30 September 2014

Interational Translation Day

Z okazji przypadającego na dzisiaj Międzynarodowego Dnia Tłumacza pomyślałam, że opowiem dziś o tym, co lubię w moim zawodzie.
Today is International Translation Day. Because of that I thought I tell a few words about why I like my job.

Źródlo/Source


Właściwie od początku studiów marzyłam aby być tłumaczem. I to marzenie się spełniło. Od pół roku prowadzę własne biuro tłumaczeniowe. I choć często wygląda to tak jak na ostatnim obrazku w zestawieniu:
From the beginning of my studies I dreamt about being a translator. And I fulfiled this dream. I've been working in by own translation agency for six months now. And even though it often looks like the last picture from the set

Żródło/Source


to ja naprawdę lubię swoją pracę. Poniżej jest kilka powodów.
I really like my job. Below I present some reasons for it.

1. Niezależność/Independence
Pracuję gdzie chcę, kiedy chcę, nikt mnie nie nadzoruje.
I work where I want, when I want. Noone surepvises me.

2. Nowe wyzwania/New challenges
Codziennie stykam się z nowymi problemami. Czasem znalezienie odpowiedniego słowa jest bardzo podobne to rozwiązania zagadki detektywistycznej. 
Every day I face new problems. Sometimes finding the right word is very similar to solving a detective case.

3. Duży kontakt z ludźmi, ale praca solo / A lot of contact with other people but working solo
Chyba nie jestem najlepsza w pracy zespołowej. I think I'm not the best team player


A czy Wy lubicie swój zawód? Do you like your job?

buziaki
kisses
M.

Saturday 27 September 2014

Autumn delicacies

Uwielbiam jesień :) Kolory, pogodę (nawet jak pada), ciepło swetrów. No i jeszcze te cudowne, rozgrzewające jesienne przysmaki. A mój ulubiony wśród nich to pieczone jabłka.

I love autumn :) The colours, the weather (even when it's raining), the warmth of sweaters. And then there are the wonderful, warming autun delicacies. And right on the top are my favourites: baked apples.



Uwielbiam je przede wszystkim za to, że można je przygotować na wiele sposobów. Ten najczęściej przeze mnie wykorzystywany jest najszybszy i najmniej kaloryczny: połówki jabłek wkładam do opiekacza i już :) Jeżeli jabłka są zbyt kwaśne posypuję odrobiną cukru lub dodaję kropelkę miodu.

I love the first and foremost because they can be prepared many different ways. The one most frequently used by me is the simpliest and it contains least calories. Just put halves of apple into the baking thing and it's ready :) If the apples are too sour, I put some sugar or honey on them.



Można też przygotować jabłka "na bogato" z rodzynkami, migdałami, czy śliwkami. Na wierzch można położyć kulkę lodów waniliowych, ale to już jest rozpusta :)
You can also prepare a reacher version with raisins, almonds or plums. You can top it with a scoop of vanilla ice-cream, but it's debauchery :)

Smak jest boski za każdym razem :)
It tastes divine every time :)

Buziaki
Kisses


M.

Wednesday 24 September 2014

Miasto 44 - recenzja

Miasto44, najnowszy film Jana Komasy miał być pierwszą, polską produkcją o tak wielkim rozmachu. Wiele lat pracy, konsultacje z powstańcami, ogromny budżet. To miało być coś, czego wcześniejszej nie widzieliśmy. I rzeczywiście było, bo takiego gniota jeszcze w życiu nie widziałam.


Źródło/


Zacznijmy od fabuły. Chociaż w sumie nie ma od czego zacząć. Fabuły nie ma, są tylko niezwiązane ze sobą urywki, a dziury miedzy nimi mają maskować litry krwi i urwane kończyny. Film nie pokazuje kolejnych wydarzeń Powstania, nie przedstawia zdobywania kolejnych punktów miasta, planowania kolejnych akcji.  Tego wszystkiego bardzo brakuje.

Trzy sceny natomiast były, moim zdaniem, ogromną porażką. Mówię tu o scenie pocałunku Stefana i Ali. Jest pięknie, romantycznie, kule zmieniają się w złote świetliki, a potem on upada raniony. Bardzo estetycznie, bardzo w stylu Hollywood, bardzo nierealnie.

Kolejna scena to scena seksu, po prostu nie potrzebna. Nakręcona bez większego smaku i stworzona w sposób, który jest łatwy do przyswojenia przez współczesnego widza. A kobiety w tamtych czasach były o wiele bardziej skromne, nie zdzierały z siebie ubrań, kiedy dzielnica, w której się broniły padała. 

I ostatnia scena, to wyjście z kanałów do Śródmieścia, które jeszcze nie walczyło. Owszem, ludzie byli tam w dobrej formie, czyści i nie podziurawieni kulami. Lecz byli też świadomi walk w stolicy. Nie robiono dziwadeł z walczących, nikt nie robił im zdjęć.

Dodatkowo była jeszcze cała masa scen, które były porażką nieco mniejszego kalibru, jak strzał w Kamę. Lecz chcę też oddać sprawiedliwość twórcom - było kilka niezłych scen. Na przykład ta, w której Stefan patrzy jak Niemcy mordują jego rodzinę. Widać tu było ból i cierpienie. Czy też scena, kiedy Niemcy zabijają Beksę. W tym prostym przekazie widać było cały wachlarz emocji.

Moi  zdaniem zabrakło prostego pytania: czy chcemy, żeby film był realistyczny (z urwanymi kończynami i gruzami usłanymi ciałami) czy raczej bardziej artystyczny, ale pozbawiony realizmu (opisane powyżej sceny-porażki i przejście przez kanały)? Część scen należy do jednej grupy, część do drugiej. Brakuje spójności.

Przejdźmy do aktorów. Pan, który grał Stefana był jak kołek. Miał wciąż jeden wyraz twarzy, taki sam, kiedy leżał w szpitalu, mordował wrogów, czy podejmował się zadania wyprowadzenia swojego oddziału do Wisły. Różne emocje, różne sytuacje, a wyraz twarzy ten sam. 
Pochwalić natomiast należy role kobiece - odtwórczynie ról Ali i Kamy sprawiają, że ten film da się w ogóle obejrzeć do końca.


Uważam, że ten film nie powinien powstać. Nie jest to film o Powstaniu. Braku fabuły nigdy nie zatuszują nawet najlepsze efekty specjalne. Nikt nie zwróci Powstańcom honoru po tym jak film przedstawił jak mordują jeńców. Za ten film należałoby przeprosić. Szczególnie teraz, w czasach kiedy pamięć o wojnie zanika, trzeba przedstawiać historię nienaruszoną, dokładnie potwierdzoną faktami. A taki ten film z pewnością nie jest.

Thursday 18 September 2014

NYX School Of MakeUp

W zeszły czwartek, na zaproszenie drogerii Douglas w Galerii Korona w Kielcach, wzięłam udział w Szkole Makijażu marki NYX. W przemiłej atmosferze uczyłyśmy się tego, co dla as w makijażu najtrudniejsze.
Last Thursday I was invited by Douglas in Galeria Korona in Kielce, to take part in the NYX School of MakeUp. In a lovely atmosphere we were taught the things we find most difficult in make up.




Przez dwie godziny mogłyśmy buszować we wszystkich dostępnych w drogerii produktach marki NYX. Pani makijażystka doradzała, pokazywała i uczyła. W szkole brały udział osoby w różnym wieku. Wszystkie jednak świetnie się bawiły i wyszły z perfekcyjnym makijażem. 
We could try out all the NYX products available in the shop during the 2-hour-long make-up session. The make-up artist advised, presented and taught. People from various age groups took part in the School and they went out with a perfect make-up.








Ponieważ nigdy nie umiałam zrobić graficznej kreski, poprosiłam o właśnie taki makijaż. Instruktorka wyjaśniła krok po kroku jak go wykonać, a także podpowiedziała kilka tricków, które ułatwią jego wykonanie. A oto efekt końcowy. Lewa strona mojej twarzy to efekt pracy profesjonalistki, prawa to moja próba zastosowania w praktyce jej rad.
I never knew how to do a graphic line so I asked for such make-up. The instructor explained step by step how to do it and gave me some tips to make it easier. You can see the final effect below. The left side of my face presents the work of the instructor, the right side is my attempt to use her advices in practice.




Zawsze bałam się pogrubionych brwi. Po zajęciach w Szkole Makijażu przekonałam się, że mogą wyglądać ładnie, a za razem nie dawać efektu powagi. W mocnej, graficznej kresce nie czuję się najlepiej, chociaż cieszy mnie, że umiem ją namalować :) Natomiast bardzo spodobał mi się patent z podwójną kreską - wprowadziłam go do codziennego makijażu. No i szminka :) Cudowny kolor na jesień.  Został ze mną na dłużej - nie powstrzymałam się i zakupiłam ją :)
I was always afraid of "serious brows". After the School of MakeUp I was convined that they may look pretty. I still don't feel great in the graphic line but I'm happy that I can draw it :) I really liked the double line and now I'm using it on a regular basis. And the lipstick :) The perfect colour for the comming autumn. It will stay with me for longer - I couldn't help myself and I bought it :)

Friday 12 September 2014

My Czech Adventure

Hey :)

I spent my holidays this year in the Czech Republic. It's a beautiful, interesting country which I visited on a regular basis when I was a child. This year I re-discivered it. Today I'll write about the things I like the most in the Czech Republic :) 


1. Prague 
It's  wonderful, beautiful city covered by the crowds of tourists. At any point of day and night thousands of people stroll down the Charles Bridge. Their number reduces only when it's raining. Yet having a little bit of patience you can relish amazing views and architectual artistry which cannot be found in any other place. It's a good idea to start the sightseeing on the railway station, where you can easily access the historical part from the modern, usable part. I'm have been a keen tourist for many years now but I haven't seen something like that before. You can feel like you were moved to a fairy tale or easily get back in time to the era of beautifully dressed ladies and elegant gentlemen.



You can take a short walk from the station to the Old Town. It's good to visit the most famous places like the Figural Clock (obligatory when it strikes the full hour) or the Prague Gate




It's a great idea to stroll through the city with no specific destination, only to appreciate the architectural artistry. And there is so much to appreciate and it may even take several hours. 



On the other side of the Charles Bridge you will find Hradczany, which are also worth seeing.





2. Kutna Hora
While in Prague it's worth seeing Kutna Hora. The journey only takes 1 hour and you can visit a wonderful, charming little town.  





The entire town is well-organized. The tourist information at the railway station helps a lot. The town created also a special bus line which connects the Old Town with the station. The distance between these places is less than 4 km. I recommend to walk, because the first monuments are en route. 




Yet I decided to go back by bus. After a day of walking around my legs just couldn't take any more :) 






3. Brno
It takes only 2,5 hours by train to get there fro Prague. It's a charming city in which you can also admire the Czech architectual artistry. 




Attention should be paid to the basements. There are three different routes - I visited the one with the alchemist workshop and wine cellar. I loved the beautiful reconstructions.
There is also the Spilsberk castle. It's located in a beautiful park and it towers above the city. You can visit jail, the permanent exhibition and the temporary exhibition.I decided to see the permanent exhibition. Unfortunately, I have to admit that I wasn't amazed. The part with clothes from previous centuries is interesting. It is often underlined in the exhibition that prisoners from Poland were kept there. This act I, as a patriot, found very nice. Apart from that, the entire thig is not really interesting. The exhibitions are poorly lit, there's the omnipreset stuffy air and the "museum" smell. The content of exhibition is nothing above what you can see in many other museums. 
Another disadvantage of Brno is the lack of tourist information in the direct neighbourhood of the railway station. Yet in spite of these inconviniences, I'm totally enchanted by this city. 

4. Moravsky Kras
While in Brno it's good to make a trip to Blansko (an hour away by train) and from there take a bus to Skalni Mlyn (about 15-20 minutes). There you can see mgnificent caves. The Caterinska cave is about 15 minute walk from the bus stop. The same place is bout 2km from the most famous cave - Punkevni. Silence, peace and the green everywhere - I forgot how I missed it :) In the Punkevni cave you'll have amazing views. Then you'll walk down a very small corridor which ends in the bottom of  the Stepmother's Precipice (the view and impression canot be described in words). Then you'll take a boat to see the rest of the cave.



I'll try to convince everyone to make that trip :)

5. Additional information
The Czech Republic is rther cheap. One-week holidays in a hotel *** with breakfast, everyday lunches in the city, sightseeing, transport and all holiday expanses fit in the amount if 1500 PLN (€360) per person. A beer costs about 5-6 PLN (€1.19- 1.40), a lunch for two costs about 50-60 PLN (€12-14).

Trains should also be mentioed. They are an easy and traveller-friendly mean of transport. You do not have to plan a trip, the trin depart very regularly. I always spontanously left the hotel and I didn't wait longer than half an hour.  The standard is similar to the one in Poland (ehich means not high) but the tickets are cheaper.

Don't hesitate to ask questions :)

And where did You spent your holidays?

xo
M.

Tuesday 9 September 2014

Moja czeska przygoda :)

Stay tuned for the English version :)

Hej :)

Mój tegoroczny urlop spędziłam w Cechach. To piękny, ciekawy kraj, do którego w dzieciństwie jeździłam regularnie, a w tym roku odkryłam na nowo. Dziś napiszę Wam kilka słów o tym, co w Czechach lubię najbardziej :)


1. Praga 
To cudowne, piękne miasto zasłonięte przez tłumy turystów. O każdej porze dnia i nocy Mostem Karola przetaczają się tysiące ludzi. Ich liczba spada właściwie tylko wtedy kiedy pada deszcz. Jednakże przy odrobinie cierpliwości można rozkoszować się wspaniałymi widokami i architektonicznym kunsztem jakiego nie znajdzie się w żadnym innym miejscu. Zwiedzanie warto rozpocząć już na dworcu głównym, gdzie z nowoczesnej, użytkowej części łatwo można przedostać się do historycznych zabudowań. Zapaloną turystką jestem już od wielu lat, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. W tym miejscu można poczuć się jak w bajce i z łatwością przenieść się w czasy pięknie ubranych dam i eleganckich gentlemanów. 


Z dworca króciutki spacer dzieli nas od starego miasta. Warto odwiedzić najważniejsze zabytki, takie jak zegar figuralny (obowiązkowo podczas wybijania pełnej godziny) czy Praską Bramę




Świetnym pomysłem jest również spacerowanie bez większego celu, tylko po to by doceniać kunszt architektoniczny. A jest co podziwiać i tego zajęcia starczy z pewnością na kilka godzin.



Za Mostem Karola znajdują się Hradczany, które też warto zwiedzić.





2. Kutna Hora
Będąc w Pradze warto wybrać się do Kutnej Hory. Podróż trwa zaledwie godzinę i już możemy zwiedzać cudowne, urokliwe małe miasteczko. 





Całość jest świetnie zorganizowana, informacja turystyczna na dworcu bardzo ułatwia całą wyprawę. Miasto zorganizowało również specjalną linię autobusową łączącą stare miasto z dworcem kolejowym. Od dworca do starego miasta dzieli nas nie całe 4 km. Polecam przejść się spacerem, gdyż po drodze mijamy już pierwsze zabytki.




 Zdecydowałam się jednak na powrót autobusem, bo po całym dniu intensywnego zwiedzania nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa :)






3. Brno
Miasto to od Pragi dzieli zaledwie 2,5 godziny jazdy pociągiem. Jest to urokliwe miasto, w którym również możemy podziwiać czeski kunszt architektoniczny. 




Na szczególną uwagę zasługują podziemia. Dostępne są trzy różne trasy tematyczne - ja zwiedziłam tę z warsztatem alchemika i piwnicą win. Piękne rekonstrukcje zasługują na największe uznanie. 
W Brnie znajduje się również zamek Spilsberk. Położony w pięknym parku góruje nad miastem. Można w nim zwiedzić więzienie, wystawę stałą i wystawę czasową. Zdecydowałam się na wystawę stałą. I niestety muszę przyznać, że nie byłam szczególnie zachwycona. Bardzo ciekawa była część o dawnych ubiorach. Często podkreślany jest tam fakt, że przebywali tam więźniowie z Polski, co mile uderzyło w patriotyczną strunę mojej duszy. Poza tym, całość raczej nie zachwyca. Wystawy są słabo oświetlone, panuje wszechobecny zaduch i "muzealny" zapaszek, a zawartość nie odbiega w żaden sposób od całej masy innych muzeów. Kolejnym minusem dla Brna jest brak informacji turystycznej w bezpośrednim pobliżu dworca. 
Pomimo pewnych niedogodności, wyjechałam z Brna całkowicie urzeczona tym miejscem.

4. Moravsky Kras
Będąc w Brnie warto wybrać się do Blanska (godzina drogi pociągiem) a stamtąd autobusem do miejscowości Skalni Mlyn (około 15-20 minut). Tam możemy podziwiać przecudowne jaskinie. Jaskinia Katarzyńska to zaledwie 15 minut marszu od przystanku. Z tego samego miejsca do najsłynniejszej jaskini - Punkevni dzieli nas około 2 km spacer przez las. Cisza, spokój i wszechobecna zieleń - sama nie wiedziałam, że aż tak za tym tęskniłam :) W jaskini Punkevni czekają nas wspaniałe widoki na formy naciekowe, spacer wąskim korytarzem, który wychodzi na dno Przepaści Macochy (widok i wrażenia nie do opisania), a następnie rejs łodzią.



 To wycieczka, na którą będę namawiać każdego :)

5. Informacje dodatkowe
Czechy są generalnie dość tanie. Tygodniowy urlop w hotelu *** ze śniadaniem, codzienne obiady na mieście, zwiedzanie, przejazdy i wszystkie urlopowe wydatki zmieściły się w kwocie 1500 zł za osobę. Piwo w lokalu to koszt około 5-6 zł, obiad dla dwóch osób to wydatek rzędu 50-60 zł

Należy też wspomnieć o pociągach, gdyż jest to łatwy i przyjazny środek transportu. Wyjazdu nie trzeba planować, pociągi kursują bardzo regularnie. Zwykle wychodziłam z hotelu spontanicznie na dworzec i nie czekałam na połączenie dłużej niż pół godziny. Standard nie odbiega od tego w Polsce, jednak ceny biletów są przystępniejsze.

Chętnie odpowiem na Wasze pytania :)

A gdzie Wy spędziłyście urlop?

buziaki
M.