Saturday 29 June 2013

Stylowe miejsce w sieci

Cześć :) 


Jak każda kobieta lubię ładne rzeczy. Lubię je oglądać, kolekcjonować, wracać do nich, szukać w nich inspiracji. Czasem szukam czegoś konkretnego, wtedy cenię porządek. Czasem chcę tylko nacieszyć oczy i szukam różnorodności. Bardzo kobiece podejście :) Wielu powie, że to marzenia nie do spełnienia. 

Wręcz przeciwnie! Jest takie miejsce, które jest kobiece do granic możliwości, w którym każda znajdzie coś interesującego i które spełni każdą zachciankę. Tylko gdzie? Otóż, w internecie :)

Połączenie technologii i pracy kreatywnych osób dało wymierny efekt w postaci serwisu stylowi.pl . Ciężko znaleźć odpowiednie określenie dla tej strony, bo jest to trochę serwis społecznościowy, gdzie można komentować i dzielić się inspiracjami z rodziną i znajomymi, a także poznawać nowe osoby, ale nie tylko. Ja lubię nazywać ten serwis po prostu stroną z ładnymi rzeczami :)

Znajdziemy tu kategorie tematyczne takie jak moda (damska i męska), DIY, kuchnia, fitness itd. Dlatego właśnie ciężko nadać tej stronie jedno miano.

Strona Stylowi w krótkim czasie stała się moim małym uzależnieniem i miejscem, w którym mogę odpocząć ciesząc oczy ładnymi obrazami. Zaglądam tam codziennie. Czasem tak po prostu, bez większej potrzeby wyszukania czegoś, często szukając inspiracji modowych, makijażowych i manicure'owych. Szczególnie cenię to miejsce przed Bożym Narodzeniem, bo dostarcza miliony pomysłów na prezenty, które często można zrealizować za niewielkie pieniądze.

W Stylowych najbardziej lubię możliwość zakładania kolekcji. Można do nich wrzucać zdjęcia wstawione przez innych, a także wyszukiwać własne inspiracje i dzielić się nimi z innymi użytkownikami.  W każdym momencie możemy też szybko odnaleźć to, co nas zaciekawiło lub zainspirowało.

A wy znacie już tą stronę? Jakie są wasze wrażenia?
Życzę miłej soboty :)
Magda

Friday 28 June 2013

Szybkie odwiedziny w Naturze

Cześć :)
Dziś wpadłam na chwilę do Natury. Niby nic nie potrzebowałam, ale same wiecie jak to miło czasem tam zajrzeć :) Oczywiście nie wyszłam z pustymi rękami. Do moich najnowszych nabytków należą:

1. Odżywka do brwi i rzęs, Essence, około 8 zł

Wybór uzasadniony - poprzednia się skończyła :)

Odżywek używam przede wszystkim do utrwalania makijażu brwi. Dzięki nim każdy włosek leży na swoim miejscu. Czy ta się sprawdzi? Zobaczymy :) Jako stała fanka Essence jestem nastawiona pozytywnie. 

Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym od razu nie spróbowała :) 

Szczoteczka jest wygodna w użyciu, dobrze rozczesuje włoski i pozwala je dowolnie układać.

2. Cień pojedynczy, My Secret

Już od jakiegoś czasu poszukiwałam cienia, który miałby odcień bardzo nasyconej, choć nie neonowej żółci. I znalazłam :)

Ponadto cień jest bardzo trwały. Nie da się go po prostu zetrzeć chusteczką. Jestem w nim już poważnie zakochana :)

3. I na koniec coś, co kupiłam z myślą o weselu mojej koleżanki, na które się wybieram już jutro - Sztuczne rzęsy w kępkach od Essence

Na co dzień nie używam sztucznych rzęs. Nawet ich nie lubię. Moje własne rzęsy są długie i podkręcone, więc tusz w zupełności im wystarcza. Lecz wesele to specjalna okazja :) O ile zwykłe rzęsy w pasku są dla mnie nie do przejścia - nie potrafię ich założyć, a jak mi się w końcu uda, to strasznie mi przeszkadzają, o tyle te kępki są niewyczuwalne, łatwe do przyklejenia i pozwalają, w nie rzucający się oczy sposób, zagęścić własne rzęsy. Jak dla mnie, ideał :)

Opakowanie oprócz rzęs zawiera również klej.

Szczęśliwie mamy dziś piątek, zaczyna się weekend :) Wypoczywajcie i do zobaczenia w wirtualnym świecie :)
Magda

Thursday 27 June 2013

Bloglovin

Follow my blog with Bloglovin

Tatuaż? Tak, ale nie na zawsze :)

Cześć :)

Podobają mi się tatuaże. Nie takie na całe ciało, ogromne kolorowe, tylko takie niewielkie, nie rzucające się w oczy, ale jednak przyciągające uwagę. I wszystko było by pięknie, igieł się nie boję, ból jakoś zniosę. Jest tylko jeden malutki problem - jak każda kobieta, jestem zmienna. To co mi się podoba teraz, przestanie mi się podobać, jak tylko zobaczę coś ładniejszego. Dlatego prawdziwy tatuaż nie jest dla mnie. 

Moje problemy rozwiązała Sephora, która w zeszłym tygodniu wprowadziła do swojego asortymentu stempelki do zmywalnego tatuażu Tatoo me!



Stempelki mają formę wygodnego pisaka zawierającego czarny tusz. Dostępne są trzy warianty: gwiazdka, kotwica i czaszka. Ja zdecydowałam się na pierwsze dwa :)




Na skórze prezentują się ładnie i dość realistycznie (już kilka osób zapytało mnie, czy bolało, kiedy robiła tatuaż :) )



Do tatuowania można podejść kreatywnie i układać wzorki

Tatuaż wytrzymuje cały dzień, jedynym warunkiem jest to, żeby dobrze wysechł. Trwa to około godziny. Suszenie nie jest bardzo uciążliwe, nie trzeba siedzieć nieruchomo, wystarczy przez ten czas nie moczyć tatuażu. Jeżeli coś nam nie wyjdzie z łatwością można go zmyć wacikiem nasączonym tonikiem.


Produkt bardzo przypadł mi do gustu, szczególnie dlatego, że po wykorzystaniu firmowego tuszu, stempelków można używać nawet ze zwykłą henną. Cena nie jest bardzo wygórowana, jeden stempelek kosztuje 29 zł. Żałuję jednak bardzo, że wybór wzorów jest tak skromny. Chętnie skusiłabym się na kokardkę, odcisk kociej łapki lub pacyfkę :)

Zmywalne tatuaże tak bardzo mi się spodobały, że nabyłam stempelki innej firmy, o których napiszę innym razem.

A czy wy miałyście już do czynienia z takimi tatuażami? Jakie są wasze wrażenia?
pozdrawiam
Magda

Wednesday 26 June 2013

Witam :)

Już od jakiegoś czasu zaglądałam na blogi o różnej tematyce. Były to blogi o książkach o modzie i o kosmetykach. Tych ostatnich było zdecydowanie najwięcej. Okazały się one nieocenioną skarbnicą informacji o nowościach kosmetycznych, makijażu i malowaniu paznokci. Na tyle nieocenioną, że z osoby, która z trudem malowała własne paznokcie przerodziłam się w rodzinną manicurzystkę :) Co jednak ujęło mnie od samego początku, to atmosfera na odwiedzanych przeze mnie blogach, a także relacje między blogerkami. Spodobało mi się na tyle, że sama zechciałam być częścią blogosfery. Długo zastanawiałam się, trochę się bałam, trochę wstydziłam, aż powzięłam decyzję. No i jestem :) Nieśmiało pukam do drzwi wielkiego blogowego świata i mówię: Cześć, jestem Magda. Też chciałabym pisać :)