Wednesday 24 September 2014

Miasto 44 - recenzja

Miasto44, najnowszy film Jana Komasy miał być pierwszą, polską produkcją o tak wielkim rozmachu. Wiele lat pracy, konsultacje z powstańcami, ogromny budżet. To miało być coś, czego wcześniejszej nie widzieliśmy. I rzeczywiście było, bo takiego gniota jeszcze w życiu nie widziałam.


Źródło/


Zacznijmy od fabuły. Chociaż w sumie nie ma od czego zacząć. Fabuły nie ma, są tylko niezwiązane ze sobą urywki, a dziury miedzy nimi mają maskować litry krwi i urwane kończyny. Film nie pokazuje kolejnych wydarzeń Powstania, nie przedstawia zdobywania kolejnych punktów miasta, planowania kolejnych akcji.  Tego wszystkiego bardzo brakuje.

Trzy sceny natomiast były, moim zdaniem, ogromną porażką. Mówię tu o scenie pocałunku Stefana i Ali. Jest pięknie, romantycznie, kule zmieniają się w złote świetliki, a potem on upada raniony. Bardzo estetycznie, bardzo w stylu Hollywood, bardzo nierealnie.

Kolejna scena to scena seksu, po prostu nie potrzebna. Nakręcona bez większego smaku i stworzona w sposób, który jest łatwy do przyswojenia przez współczesnego widza. A kobiety w tamtych czasach były o wiele bardziej skromne, nie zdzierały z siebie ubrań, kiedy dzielnica, w której się broniły padała. 

I ostatnia scena, to wyjście z kanałów do Śródmieścia, które jeszcze nie walczyło. Owszem, ludzie byli tam w dobrej formie, czyści i nie podziurawieni kulami. Lecz byli też świadomi walk w stolicy. Nie robiono dziwadeł z walczących, nikt nie robił im zdjęć.

Dodatkowo była jeszcze cała masa scen, które były porażką nieco mniejszego kalibru, jak strzał w Kamę. Lecz chcę też oddać sprawiedliwość twórcom - było kilka niezłych scen. Na przykład ta, w której Stefan patrzy jak Niemcy mordują jego rodzinę. Widać tu było ból i cierpienie. Czy też scena, kiedy Niemcy zabijają Beksę. W tym prostym przekazie widać było cały wachlarz emocji.

Moi  zdaniem zabrakło prostego pytania: czy chcemy, żeby film był realistyczny (z urwanymi kończynami i gruzami usłanymi ciałami) czy raczej bardziej artystyczny, ale pozbawiony realizmu (opisane powyżej sceny-porażki i przejście przez kanały)? Część scen należy do jednej grupy, część do drugiej. Brakuje spójności.

Przejdźmy do aktorów. Pan, który grał Stefana był jak kołek. Miał wciąż jeden wyraz twarzy, taki sam, kiedy leżał w szpitalu, mordował wrogów, czy podejmował się zadania wyprowadzenia swojego oddziału do Wisły. Różne emocje, różne sytuacje, a wyraz twarzy ten sam. 
Pochwalić natomiast należy role kobiece - odtwórczynie ról Ali i Kamy sprawiają, że ten film da się w ogóle obejrzeć do końca.


Uważam, że ten film nie powinien powstać. Nie jest to film o Powstaniu. Braku fabuły nigdy nie zatuszują nawet najlepsze efekty specjalne. Nikt nie zwróci Powstańcom honoru po tym jak film przedstawił jak mordują jeńców. Za ten film należałoby przeprosić. Szczególnie teraz, w czasach kiedy pamięć o wojnie zanika, trzeba przedstawiać historię nienaruszoną, dokładnie potwierdzoną faktami. A taki ten film z pewnością nie jest.

No comments:

Post a Comment