Tuesday 30 December 2014

Stop fireworks

Source
Fireworks and firecrackers are available with no trouble, especially before New Year's Eve. Already before Christmas the "charms" of the end of the year begin - sudden shots giving you a heart attack. They raise to their full power on New Year's Eve and New Year. And just like always, it was ment to be perfect but it ended up the same.

Admission rooms in hospitals are full with those who suffered in accidents with fireworks and pet owners experience moments of horror. Adn for what? A second of boom and a pretty flare?

In many locations fireworks shows are organized. They are prepared by professionals, beautiful and safe. They last just long enough to enjoy wonderful colours and shapes. And it's enough. There's no need for "private shows" the results of which may be tragic, because the mix of fireworks and alcohol is never a good idea. 

It is not a great way to start the new year when you suffer from burnt body or lost limb. It's not cool to look, with tears in your eyes, for a pet which ran away scared by the noise. The New Year shouldn't start like this.

And it's only your choice how it will start.

Stop fajerwerkom

Źródło



Fajerwerki i petardy są dostępne bez większych problemów szczególnie przed Sylwestrem. Już przed Bożym Narodzeniem zaczynają się "uroki" końca roku - nagłe strzały przyprawiające o stan przedzawałowy. W Sylwestra i Nowy Rok osiągają pełnię swojej siły. I jak co roku miało być pięknie, a było jak zwykle.

Izby przyjęć szpitali zapełniają się ofiarami wypadków z fajerwerkami, a właściciele zwierząt przeżywają chwile grozy. I po co? Dla chwili huku i ładnego rozbłysku?

W większości miejscowości organizowane są pokazy fajerwerków. Przygotowane przez specjalistów, piękne i bezpieczne.  Trwają akurat tyle, żeby się nacieszyć cudownymi kolorami i kształtami. I to wystarczy. Nie potrzebne są już prywatne "pokazy", które mogą skończyć się tragicznie, bo mieszanka alkoholu i fajerwerków to nie najlepszy pomysł.

Nie fajnie zacząć Nowy Rok od bólu poparzonego ciała, albo nawet urwanej kończyny. Nie fajnie też ze łzami w oczach szukać swojego pupila, który uciekł przerażony hukiem. Nie tak powinno zaczynać się nowy rok.
A tylko od Ciebie zależy jak ten rok się zacznie.


Wednesday 24 December 2014

Tuesday 16 December 2014

5 powodów, dla których KOCHAM Bożenarodzenie

Nie trudno się domyślić, że kocham Święta. A to moje powody:

Źródło


Magia
Mrugające światełka, wielka tajemnica Świętego Mikołaja, prezenty pod choinką. Święta to magia. Pomimo iż magia zdaje się zanikać kiedy dorastamy, aby pewnego dnia zniknąć całkowicie, ten czas to moment, kiedy ponownie możemy jej doświadczyć :) 


Piękno
Gziekolwiek nie spojrzeć, wszystko jest piekne. Mrugające światełka (ponownie :) po prostu uwielbiam światełka :)), dekoracje, uśmiechnięte twarze, prezenty i opakowania na prezenty. 

Mój Kot
Kiedy nadchodzi Boże Narodzenie, mój Kot staje się jeszcze słodszy niż zwykle. Chociaż ma już 8 lat, kocha święta tak samo jak ja :) Jest taki podekscytowany i pełen energii. Biega po domu usiłując być wszędzie. Pomaga mi ubierać choinkę (kiedy ja ubieram jedną stronę, on zdejmuje ozdoby z drugiej :) ) i pomaga w kuchni (musi wszystkiego spróbować - przecież nie może dopuścić do tego, abyśmy podali coś niesmacznego, więc każda potrawa przechodzi kontrolę jakości :))No i oczywiście asystuje przy sprzątaniu, pozostawiając swoje futro we wszystkich posprzątanych miejscach. Ale najbardziej kocha rozpakowywanie prezentów. Może wtedy bawić się wstążkami i papierami. A po kolacji wigilijnej musimy zanieść go na górę, bo śpi zbyt mocno, aby zrobić to samemu :) 

Przebywanie z ludźmi
W tym okresie roku mogę rzeczywiście spędzić z rodziną tyle czasu ile chce. Nie mówię, że nie dpędzam z nimi czasu przez cały rok. Owszem, spędzam. Ale zawsze jest coś do zrobienia. A podczas świąt nie obchodzi mnie praca, studia czy cokolwiek innego. Po prostu rozkoszuję się prawdziwym wolnym czasem. 

Uszczęśliwianie ludzi
Uwielbiam dostawać prezenty. Cóż, kto tego nie lubi. Lecz jeszcze bardziej lubię dawać prezenty i patrzeć, jak twarze rozświetla radość. Lubię patrzeć na  szczęśliwych ludzi.


8 dni do świąt. Odliczamy :)

Monday 15 December 2014

5 Reasons why I LOVE Christmas

I love Christmas, obviously :) And these are my reasons for it.

Source


The Magic
Sparkling lights, the big Santa Clause mistery, gifts found underneath the Christmas tree. Christmas is all about magic. And although the magic seems to disappear as get older in order to one day vanish into the thin year, this time of year is the moment when we can experience it once again :)


The Beauty
Everywhere you look, everything is beautiful. Sparkling lights (again :) I just love the light :)), decorations, smiling faces, gifts and gift wrappings.

My Cat
When Christmas comes my Cat is more adorable than usually. Although he is already 8 years old, he just loves Christmas just as much as I do :) He is so excited and enthusiastic. He runs around the house trying to everywhere in one second. He helps me with the decoration of Christmas tree (as I'm dressing one side, he is undressing the other :) ) and he helps in the kitchen (he has to taste everyting - he tries to save us from serving food that is not delicious, so every single thing has to go through his quality control :) ). And of course he helps with the cleaning, leaving his fur in all the already cleaned places. But what he loves the most is the unwrapping of gifts. Than he can play with all the ribbons and wrappings. And after the Christmas dinner we have to carry him upstairs, because he sleeps to tight to do it on his own :)

Being with people
This is the time of year when I can actually take as much time as I want to be with my family. I'm not saying, I dont spend time with them throughout the entire year, I do. But there is always something to do. And during Christmas I don't care about the work or anything else. I just enjoy my real free time.

Making people happy
I love receiving gifts. Well, who doesn't. But what I love even more is giving the gift and looking as the faces light up with joy and seeing people happy


9 days to Christmas and counting :)

Thursday 13 November 2014

5 steps to a good morning

Source


Nie czarujmy się, poranki rzadko bywają fajne. No bo kto lubi opuszczać ciepłe, przytulne łóżko, mając przed oczami bardzo niepokojący widok z okna - dachy białe od nocnego przymrozka. Nic przyjemnego, chyba każdy to zna. Jeszcze gorzej, kiedy czeka nas potwornie ciężki dzień. Jest jednak sposób, żeby trochę uprzyjemnić sobie poranki. 

Rarely are mornings great. Well, who likes to leave warm, cosy bed while having a disturbing view from the window  in front of them: roofs white from the night frost. Nothing pleasant, everyone knows that. It is even worse when you have a terribly busy day ahead of you. Yet there is a way to make mornings a little bit less horrible

Unikaj drzemki w budziku. Jak ognia. 5 minut cię nie zbawi, na pewno nie sprawi, że się wyśpisz. Naciskając drzemkę tylko się męczysz,a w twojej głowie koduje się obraz wstawania jako codziennej tortury.
Avoid hitting snooze. At all cost. 5 minuts won't save you, it surely won't make you sleep it all off. Hitting snooze is tiring and it makes you associate getting up with torture.

Daj sobie chwilę przyjemności. Nie wyskakuj z łóżka jak oparzona, bo to nie miłe uczucie wystawić rozgrzane po śnie ciało na chłód poranka. Zamiast tego porozciągaj się, albo pomyśl o czymś przyjemnym. Moje pierwsze chwile po przebudzeniu to tulenie i zabawa z kotem, który ładuje mi się do łóżka równo z dzwoniącym budzikiem. Te kilka minut daje mi energię na cały dzień. Pamiętaj jednak, niezależnie od tego co będziesz robić po przebudzeniu, nie zamykaj oczu i....
Give yourself a moment of pleasure. Don't just jump out of bed. It's not a nice feeling to let your body, warmed up in sleep, experience the cool temperature of morning. Instead of that, streach or think about something nice. My first moments after waking up consist of playing with my Cat who jums into my bed simultaneously with the sound of my alarm clock. These couple of minutes give me energy for the entire day. Just remeber, no matter what you do, don't close your eyes and....

Nie sprawdzaj poczty. Nic tak nie stresuje jak nawał maili z samego rana. Jeżeli nie chcesz wstać z łóżka zestresowana i w służbowym nastroju, daj sobie czas. Maile nie uciekną. Twój pozytywny nastrój może natomiast zniknąć w sekundzie.
Don't check e-mail. Nothing is as stressful as a load of e-mails early in the morning. If you don't want to get up stressed and already in the "office mood", give yourself some time. The e-mails aren't going anywhere but your good mood may dissappear within a second.

Zjedz śniadanie. Nie za ciężkie, ale takie, które da ci energię na cały poranek. Może to być owsianka albo kasza jaglana. Nie zapomnij o warzywach i owocach. Moim ulubionym zestawem śniadaniowym jest serek wiejski z ogórkiem, albo ryba wędzona z ogórkiem. Pycha! :)
Eat breakfast. Not too heavy, just the one which will give you the energy for the entire morning. It may be oatmeal or whatever else you like. Don't forget about fruits and veggies. My personal favourite at the moment is cottage cheese with cucumber or cucumber with smoked fish. YUM! :)

Nie spiesz się. Wstań odpowiednio wcześnie, aby ze wszystkim zdążyć. Ubranie przygotuj poprzedniego dnia wieczorem, żeby uniknąć beznadziejnego wpatrywania się w szafę, albo prasowania na szybko. Daj sobie kilka minut. Ja lubię czytać do śniadania i kilka minut po jego zjedzeniu. Działa to wyciszająco. 
Don't be in a hurry. Get up early enough to get everything done in time. Prepare your outfit the day before. This way you will avoid the hopeless contemplation of your wardrobe or ironing in a jiffy. Give yourself a couple of minutes. I enjoy reading during a shortly after breakfast. It's relaxing.

A kiedy nadejdzie czas aby zacząć dzień, przywitaj go z uśmiechem i poczuciem, że panujesz nad otaczającą cię rzeczywistością. Właśnie uniknęłaś pośpiechu, nerwowego rozrzucania rzeczy po mieszkaniu, a może nawet spóźnienia :)
And when it's time to start the day, welcome it with a smile and the feeling of control over the surrounding reality. You just avoided haste, nervous scattering things through the entire apartment and maybe even being late :)


Miłego dnia:)
Enjoy your day :)
M.

Friday 17 October 2014

Wariat ze skalpelem - recenzja filmu "Bogowie"

W ubiegłą niedzielę wybrałam się na film "Bogowie". Owszem, prawie tydzień zajęło mi, aby napisać co o nim myślę. A myślę dużo i bardzo pozytywnie.

Cała obsada w filmie była znakomita, jednak kupmy się na głównej roli. Uwielbiam Kota :) Czegokolwiek by się nie podjął wychodzi świetnie. I tak było i tym razem, chociaż z pewnością nie była to łatwa rola, a zepsucie jej mogło kosztować go całą karierę. Powiedzieć tu, że dał sobie radę, to duże niedopowiedzenie. Należy docenić ogrom pracy włożonej w przygotowanie - studiowanie ruchów, nauka powiedzonek. Tam, przed kamerami Kot stał się swoim bohaterem. Chodził jak on, mówił jak on, klął, palił i łypał spod brwi. Kiedy oglądałam film, miałam wrażenie, że Kot nie gra Religi. On jest Religą. Nie wielu jest aktorów, którzy potrafią osiągnąć taki efekt. 

Źródło


Scenariusz do tego filmu napisało samo życie, więc dyskutować o fabule nie mam zamiaru. Należy natomiast powiedzieć, że filmowcy w 100% oddali ducha tamtych czasów. 
Skąd wiem?
Bo kilka lat po roku, w który kończy się film, zaczęłam być stałym bywalcem szpitali. Nie ze względu na stan zdrowia, ale jako jedyne dziecko samotnie wychowującej matki-lekarki. Bardzo dobrze pamiętam lekarzy biegnących jak wszystkie furie, aby ratować życie pacjenta. Pamiętam wieczny brak pieniędzy, niedobory sprzętu, chałupnicze metody jego produkcji, niekończącą się partyzantkę. Tak wtedy wyglądał szpital. I taki jest szpital w filmie - realistyczny. 

No i charakteryzacja - prawdziwy popis w tej dziedzinie. Kot nie przypomina Kota, bliżej mu do Religi niż do samego siebie.

No i reakcje publiczności. W połowie filmu cała sala (pełna oczywiście) pociągała nosami i śmiała się przez łzy. Mężczyźni na równi z kobietami. Pierwszy raz w życiu widziałam takie reakcje.

Zachęcam serdecznie do obejrzenia tych, którzy jeszcze nie widzieli filmu. A tych którzy widzieli pytam: jakie jest Wasze zdanie?


Tuesday 30 September 2014

Interational Translation Day

Z okazji przypadającego na dzisiaj Międzynarodowego Dnia Tłumacza pomyślałam, że opowiem dziś o tym, co lubię w moim zawodzie.
Today is International Translation Day. Because of that I thought I tell a few words about why I like my job.

Źródlo/Source


Właściwie od początku studiów marzyłam aby być tłumaczem. I to marzenie się spełniło. Od pół roku prowadzę własne biuro tłumaczeniowe. I choć często wygląda to tak jak na ostatnim obrazku w zestawieniu:
From the beginning of my studies I dreamt about being a translator. And I fulfiled this dream. I've been working in by own translation agency for six months now. And even though it often looks like the last picture from the set

Żródło/Source


to ja naprawdę lubię swoją pracę. Poniżej jest kilka powodów.
I really like my job. Below I present some reasons for it.

1. Niezależność/Independence
Pracuję gdzie chcę, kiedy chcę, nikt mnie nie nadzoruje.
I work where I want, when I want. Noone surepvises me.

2. Nowe wyzwania/New challenges
Codziennie stykam się z nowymi problemami. Czasem znalezienie odpowiedniego słowa jest bardzo podobne to rozwiązania zagadki detektywistycznej. 
Every day I face new problems. Sometimes finding the right word is very similar to solving a detective case.

3. Duży kontakt z ludźmi, ale praca solo / A lot of contact with other people but working solo
Chyba nie jestem najlepsza w pracy zespołowej. I think I'm not the best team player


A czy Wy lubicie swój zawód? Do you like your job?

buziaki
kisses
M.

Saturday 27 September 2014

Autumn delicacies

Uwielbiam jesień :) Kolory, pogodę (nawet jak pada), ciepło swetrów. No i jeszcze te cudowne, rozgrzewające jesienne przysmaki. A mój ulubiony wśród nich to pieczone jabłka.

I love autumn :) The colours, the weather (even when it's raining), the warmth of sweaters. And then there are the wonderful, warming autun delicacies. And right on the top are my favourites: baked apples.



Uwielbiam je przede wszystkim za to, że można je przygotować na wiele sposobów. Ten najczęściej przeze mnie wykorzystywany jest najszybszy i najmniej kaloryczny: połówki jabłek wkładam do opiekacza i już :) Jeżeli jabłka są zbyt kwaśne posypuję odrobiną cukru lub dodaję kropelkę miodu.

I love the first and foremost because they can be prepared many different ways. The one most frequently used by me is the simpliest and it contains least calories. Just put halves of apple into the baking thing and it's ready :) If the apples are too sour, I put some sugar or honey on them.



Można też przygotować jabłka "na bogato" z rodzynkami, migdałami, czy śliwkami. Na wierzch można położyć kulkę lodów waniliowych, ale to już jest rozpusta :)
You can also prepare a reacher version with raisins, almonds or plums. You can top it with a scoop of vanilla ice-cream, but it's debauchery :)

Smak jest boski za każdym razem :)
It tastes divine every time :)

Buziaki
Kisses


M.

Wednesday 24 September 2014

Miasto 44 - recenzja

Miasto44, najnowszy film Jana Komasy miał być pierwszą, polską produkcją o tak wielkim rozmachu. Wiele lat pracy, konsultacje z powstańcami, ogromny budżet. To miało być coś, czego wcześniejszej nie widzieliśmy. I rzeczywiście było, bo takiego gniota jeszcze w życiu nie widziałam.


Źródło/


Zacznijmy od fabuły. Chociaż w sumie nie ma od czego zacząć. Fabuły nie ma, są tylko niezwiązane ze sobą urywki, a dziury miedzy nimi mają maskować litry krwi i urwane kończyny. Film nie pokazuje kolejnych wydarzeń Powstania, nie przedstawia zdobywania kolejnych punktów miasta, planowania kolejnych akcji.  Tego wszystkiego bardzo brakuje.

Trzy sceny natomiast były, moim zdaniem, ogromną porażką. Mówię tu o scenie pocałunku Stefana i Ali. Jest pięknie, romantycznie, kule zmieniają się w złote świetliki, a potem on upada raniony. Bardzo estetycznie, bardzo w stylu Hollywood, bardzo nierealnie.

Kolejna scena to scena seksu, po prostu nie potrzebna. Nakręcona bez większego smaku i stworzona w sposób, który jest łatwy do przyswojenia przez współczesnego widza. A kobiety w tamtych czasach były o wiele bardziej skromne, nie zdzierały z siebie ubrań, kiedy dzielnica, w której się broniły padała. 

I ostatnia scena, to wyjście z kanałów do Śródmieścia, które jeszcze nie walczyło. Owszem, ludzie byli tam w dobrej formie, czyści i nie podziurawieni kulami. Lecz byli też świadomi walk w stolicy. Nie robiono dziwadeł z walczących, nikt nie robił im zdjęć.

Dodatkowo była jeszcze cała masa scen, które były porażką nieco mniejszego kalibru, jak strzał w Kamę. Lecz chcę też oddać sprawiedliwość twórcom - było kilka niezłych scen. Na przykład ta, w której Stefan patrzy jak Niemcy mordują jego rodzinę. Widać tu było ból i cierpienie. Czy też scena, kiedy Niemcy zabijają Beksę. W tym prostym przekazie widać było cały wachlarz emocji.

Moi  zdaniem zabrakło prostego pytania: czy chcemy, żeby film był realistyczny (z urwanymi kończynami i gruzami usłanymi ciałami) czy raczej bardziej artystyczny, ale pozbawiony realizmu (opisane powyżej sceny-porażki i przejście przez kanały)? Część scen należy do jednej grupy, część do drugiej. Brakuje spójności.

Przejdźmy do aktorów. Pan, który grał Stefana był jak kołek. Miał wciąż jeden wyraz twarzy, taki sam, kiedy leżał w szpitalu, mordował wrogów, czy podejmował się zadania wyprowadzenia swojego oddziału do Wisły. Różne emocje, różne sytuacje, a wyraz twarzy ten sam. 
Pochwalić natomiast należy role kobiece - odtwórczynie ról Ali i Kamy sprawiają, że ten film da się w ogóle obejrzeć do końca.


Uważam, że ten film nie powinien powstać. Nie jest to film o Powstaniu. Braku fabuły nigdy nie zatuszują nawet najlepsze efekty specjalne. Nikt nie zwróci Powstańcom honoru po tym jak film przedstawił jak mordują jeńców. Za ten film należałoby przeprosić. Szczególnie teraz, w czasach kiedy pamięć o wojnie zanika, trzeba przedstawiać historię nienaruszoną, dokładnie potwierdzoną faktami. A taki ten film z pewnością nie jest.

Thursday 18 September 2014

NYX School Of MakeUp

W zeszły czwartek, na zaproszenie drogerii Douglas w Galerii Korona w Kielcach, wzięłam udział w Szkole Makijażu marki NYX. W przemiłej atmosferze uczyłyśmy się tego, co dla as w makijażu najtrudniejsze.
Last Thursday I was invited by Douglas in Galeria Korona in Kielce, to take part in the NYX School of MakeUp. In a lovely atmosphere we were taught the things we find most difficult in make up.




Przez dwie godziny mogłyśmy buszować we wszystkich dostępnych w drogerii produktach marki NYX. Pani makijażystka doradzała, pokazywała i uczyła. W szkole brały udział osoby w różnym wieku. Wszystkie jednak świetnie się bawiły i wyszły z perfekcyjnym makijażem. 
We could try out all the NYX products available in the shop during the 2-hour-long make-up session. The make-up artist advised, presented and taught. People from various age groups took part in the School and they went out with a perfect make-up.








Ponieważ nigdy nie umiałam zrobić graficznej kreski, poprosiłam o właśnie taki makijaż. Instruktorka wyjaśniła krok po kroku jak go wykonać, a także podpowiedziała kilka tricków, które ułatwią jego wykonanie. A oto efekt końcowy. Lewa strona mojej twarzy to efekt pracy profesjonalistki, prawa to moja próba zastosowania w praktyce jej rad.
I never knew how to do a graphic line so I asked for such make-up. The instructor explained step by step how to do it and gave me some tips to make it easier. You can see the final effect below. The left side of my face presents the work of the instructor, the right side is my attempt to use her advices in practice.




Zawsze bałam się pogrubionych brwi. Po zajęciach w Szkole Makijażu przekonałam się, że mogą wyglądać ładnie, a za razem nie dawać efektu powagi. W mocnej, graficznej kresce nie czuję się najlepiej, chociaż cieszy mnie, że umiem ją namalować :) Natomiast bardzo spodobał mi się patent z podwójną kreską - wprowadziłam go do codziennego makijażu. No i szminka :) Cudowny kolor na jesień.  Został ze mną na dłużej - nie powstrzymałam się i zakupiłam ją :)
I was always afraid of "serious brows". After the School of MakeUp I was convined that they may look pretty. I still don't feel great in the graphic line but I'm happy that I can draw it :) I really liked the double line and now I'm using it on a regular basis. And the lipstick :) The perfect colour for the comming autumn. It will stay with me for longer - I couldn't help myself and I bought it :)

Friday 12 September 2014

My Czech Adventure

Hey :)

I spent my holidays this year in the Czech Republic. It's a beautiful, interesting country which I visited on a regular basis when I was a child. This year I re-discivered it. Today I'll write about the things I like the most in the Czech Republic :) 


1. Prague 
It's  wonderful, beautiful city covered by the crowds of tourists. At any point of day and night thousands of people stroll down the Charles Bridge. Their number reduces only when it's raining. Yet having a little bit of patience you can relish amazing views and architectual artistry which cannot be found in any other place. It's a good idea to start the sightseeing on the railway station, where you can easily access the historical part from the modern, usable part. I'm have been a keen tourist for many years now but I haven't seen something like that before. You can feel like you were moved to a fairy tale or easily get back in time to the era of beautifully dressed ladies and elegant gentlemen.



You can take a short walk from the station to the Old Town. It's good to visit the most famous places like the Figural Clock (obligatory when it strikes the full hour) or the Prague Gate




It's a great idea to stroll through the city with no specific destination, only to appreciate the architectural artistry. And there is so much to appreciate and it may even take several hours. 



On the other side of the Charles Bridge you will find Hradczany, which are also worth seeing.





2. Kutna Hora
While in Prague it's worth seeing Kutna Hora. The journey only takes 1 hour and you can visit a wonderful, charming little town.  





The entire town is well-organized. The tourist information at the railway station helps a lot. The town created also a special bus line which connects the Old Town with the station. The distance between these places is less than 4 km. I recommend to walk, because the first monuments are en route. 




Yet I decided to go back by bus. After a day of walking around my legs just couldn't take any more :) 






3. Brno
It takes only 2,5 hours by train to get there fro Prague. It's a charming city in which you can also admire the Czech architectual artistry. 




Attention should be paid to the basements. There are three different routes - I visited the one with the alchemist workshop and wine cellar. I loved the beautiful reconstructions.
There is also the Spilsberk castle. It's located in a beautiful park and it towers above the city. You can visit jail, the permanent exhibition and the temporary exhibition.I decided to see the permanent exhibition. Unfortunately, I have to admit that I wasn't amazed. The part with clothes from previous centuries is interesting. It is often underlined in the exhibition that prisoners from Poland were kept there. This act I, as a patriot, found very nice. Apart from that, the entire thig is not really interesting. The exhibitions are poorly lit, there's the omnipreset stuffy air and the "museum" smell. The content of exhibition is nothing above what you can see in many other museums. 
Another disadvantage of Brno is the lack of tourist information in the direct neighbourhood of the railway station. Yet in spite of these inconviniences, I'm totally enchanted by this city. 

4. Moravsky Kras
While in Brno it's good to make a trip to Blansko (an hour away by train) and from there take a bus to Skalni Mlyn (about 15-20 minutes). There you can see mgnificent caves. The Caterinska cave is about 15 minute walk from the bus stop. The same place is bout 2km from the most famous cave - Punkevni. Silence, peace and the green everywhere - I forgot how I missed it :) In the Punkevni cave you'll have amazing views. Then you'll walk down a very small corridor which ends in the bottom of  the Stepmother's Precipice (the view and impression canot be described in words). Then you'll take a boat to see the rest of the cave.



I'll try to convince everyone to make that trip :)

5. Additional information
The Czech Republic is rther cheap. One-week holidays in a hotel *** with breakfast, everyday lunches in the city, sightseeing, transport and all holiday expanses fit in the amount if 1500 PLN (€360) per person. A beer costs about 5-6 PLN (€1.19- 1.40), a lunch for two costs about 50-60 PLN (€12-14).

Trains should also be mentioed. They are an easy and traveller-friendly mean of transport. You do not have to plan a trip, the trin depart very regularly. I always spontanously left the hotel and I didn't wait longer than half an hour.  The standard is similar to the one in Poland (ehich means not high) but the tickets are cheaper.

Don't hesitate to ask questions :)

And where did You spent your holidays?

xo
M.

Tuesday 9 September 2014

Moja czeska przygoda :)

Stay tuned for the English version :)

Hej :)

Mój tegoroczny urlop spędziłam w Cechach. To piękny, ciekawy kraj, do którego w dzieciństwie jeździłam regularnie, a w tym roku odkryłam na nowo. Dziś napiszę Wam kilka słów o tym, co w Czechach lubię najbardziej :)


1. Praga 
To cudowne, piękne miasto zasłonięte przez tłumy turystów. O każdej porze dnia i nocy Mostem Karola przetaczają się tysiące ludzi. Ich liczba spada właściwie tylko wtedy kiedy pada deszcz. Jednakże przy odrobinie cierpliwości można rozkoszować się wspaniałymi widokami i architektonicznym kunsztem jakiego nie znajdzie się w żadnym innym miejscu. Zwiedzanie warto rozpocząć już na dworcu głównym, gdzie z nowoczesnej, użytkowej części łatwo można przedostać się do historycznych zabudowań. Zapaloną turystką jestem już od wielu lat, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. W tym miejscu można poczuć się jak w bajce i z łatwością przenieść się w czasy pięknie ubranych dam i eleganckich gentlemanów. 


Z dworca króciutki spacer dzieli nas od starego miasta. Warto odwiedzić najważniejsze zabytki, takie jak zegar figuralny (obowiązkowo podczas wybijania pełnej godziny) czy Praską Bramę




Świetnym pomysłem jest również spacerowanie bez większego celu, tylko po to by doceniać kunszt architektoniczny. A jest co podziwiać i tego zajęcia starczy z pewnością na kilka godzin.



Za Mostem Karola znajdują się Hradczany, które też warto zwiedzić.





2. Kutna Hora
Będąc w Pradze warto wybrać się do Kutnej Hory. Podróż trwa zaledwie godzinę i już możemy zwiedzać cudowne, urokliwe małe miasteczko. 





Całość jest świetnie zorganizowana, informacja turystyczna na dworcu bardzo ułatwia całą wyprawę. Miasto zorganizowało również specjalną linię autobusową łączącą stare miasto z dworcem kolejowym. Od dworca do starego miasta dzieli nas nie całe 4 km. Polecam przejść się spacerem, gdyż po drodze mijamy już pierwsze zabytki.




 Zdecydowałam się jednak na powrót autobusem, bo po całym dniu intensywnego zwiedzania nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa :)






3. Brno
Miasto to od Pragi dzieli zaledwie 2,5 godziny jazdy pociągiem. Jest to urokliwe miasto, w którym również możemy podziwiać czeski kunszt architektoniczny. 




Na szczególną uwagę zasługują podziemia. Dostępne są trzy różne trasy tematyczne - ja zwiedziłam tę z warsztatem alchemika i piwnicą win. Piękne rekonstrukcje zasługują na największe uznanie. 
W Brnie znajduje się również zamek Spilsberk. Położony w pięknym parku góruje nad miastem. Można w nim zwiedzić więzienie, wystawę stałą i wystawę czasową. Zdecydowałam się na wystawę stałą. I niestety muszę przyznać, że nie byłam szczególnie zachwycona. Bardzo ciekawa była część o dawnych ubiorach. Często podkreślany jest tam fakt, że przebywali tam więźniowie z Polski, co mile uderzyło w patriotyczną strunę mojej duszy. Poza tym, całość raczej nie zachwyca. Wystawy są słabo oświetlone, panuje wszechobecny zaduch i "muzealny" zapaszek, a zawartość nie odbiega w żaden sposób od całej masy innych muzeów. Kolejnym minusem dla Brna jest brak informacji turystycznej w bezpośrednim pobliżu dworca. 
Pomimo pewnych niedogodności, wyjechałam z Brna całkowicie urzeczona tym miejscem.

4. Moravsky Kras
Będąc w Brnie warto wybrać się do Blanska (godzina drogi pociągiem) a stamtąd autobusem do miejscowości Skalni Mlyn (około 15-20 minut). Tam możemy podziwiać przecudowne jaskinie. Jaskinia Katarzyńska to zaledwie 15 minut marszu od przystanku. Z tego samego miejsca do najsłynniejszej jaskini - Punkevni dzieli nas około 2 km spacer przez las. Cisza, spokój i wszechobecna zieleń - sama nie wiedziałam, że aż tak za tym tęskniłam :) W jaskini Punkevni czekają nas wspaniałe widoki na formy naciekowe, spacer wąskim korytarzem, który wychodzi na dno Przepaści Macochy (widok i wrażenia nie do opisania), a następnie rejs łodzią.



 To wycieczka, na którą będę namawiać każdego :)

5. Informacje dodatkowe
Czechy są generalnie dość tanie. Tygodniowy urlop w hotelu *** ze śniadaniem, codzienne obiady na mieście, zwiedzanie, przejazdy i wszystkie urlopowe wydatki zmieściły się w kwocie 1500 zł za osobę. Piwo w lokalu to koszt około 5-6 zł, obiad dla dwóch osób to wydatek rzędu 50-60 zł

Należy też wspomnieć o pociągach, gdyż jest to łatwy i przyjazny środek transportu. Wyjazdu nie trzeba planować, pociągi kursują bardzo regularnie. Zwykle wychodziłam z hotelu spontanicznie na dworzec i nie czekałam na połączenie dłużej niż pół godziny. Standard nie odbiega od tego w Polsce, jednak ceny biletów są przystępniejsze.

Chętnie odpowiem na Wasze pytania :)

A gdzie Wy spędziłyście urlop?

buziaki
M.

Monday 25 August 2014

Out of office :)

Źródło / Source

Wakacje mają się ku końcowi, przyszedł więc moment na urlop :) Od 25.08 do 02.09. Krótko ale treściwie, czas wykorzystany w 100 % na łapanie wrażeń, wspomnień, inspiracji i wypoczynku :)

The summer is coming to an end, it time for my holidays :) from August, 25 to September 2. Short but to the fullest. Time spent in 100% on catching experiences, memories, inspiration and relax :)

Sunday 24 August 2014

My way (2) - How to get rid of fruit flies || Jak pozbyć się muszek owocówek

Muszki owocówki to potworne utrapienie. Wystarczy chwila nieuwagi, czy chociażby fakt iż mój kot wymaga, żeby jego jedzenie było zawsze dostępne i już są. A potem to już istna plaga - roją się wszędzie, nawet w kwiatkach doniczkowych. 

Aby zaradzić tej sytuacji łyżeczkę płynu do mycia naczyń zalewam około 3 cm octu jabłkowego. Po około 12 godzinach zapominam o ich istnieniu. Jedynym minusem jest wygląd mikstury po wyłapaniu muszek. Ale faktem jest, że działa cuda :)


Fruit flies can be a handful. It takes only a second of not paying attention or even the fact that my cat requires his food to be available at all times, and here they are. And then it is a disaster - ther're everywhere, even in pot flowers.

In order to solve this situation I add about 3 cm of apple vinegar to one tea spoon of washing-up liquid. After 12 hours I can forget the fruit flies even exist. THe only downside is the look of the mixture after it catches all the flies. But it works miracles

Saturday 16 August 2014

Fragrances (1): Daisy Dream by Marc Jacobs



Hej :)
Pracuję, tak dzisiaj jak i wczoraj (z długiego weekendu nici) a czas umila mi najnowszy zapach Marca Jacobsa. Daisy Dream otrzymałam od mojej kochanej Mamy już kilka dni po premierze. Zapach jest kwiatowo-owocowy, trochę niezdecydowany, niedookreślony. Zaskakuje lekkością, delikatnością i dziewczęcością, która nie ma nic wspólnego z nadmierną słodyczą. Dla mnie to zapach lata
Cena to 199 zł za 30 ml
Trwałość: dobra




Hi :)
Right now I’m working, today as well as yesterday (no longer weekend for me) and the newest fragrance from Marc Jacobs keeps me company. My dear Mom bought me Daisy Dream a few days after premier. It’s a flowery-fruity fragrance, a bit hesitant, indeterminate. It surprises with the lightness, delicacy and girliness that has nothing in common with excess sweetness. For me it’s the fragrance of summer

Price: 199 zł / 30 ml
Durability: good

Wednesday 30 July 2014

Haircare (1) - Syoss Deep Repair

Przychodzę dziś do Was z linią do pielęgnacji włosów, która szczerze mnie rozczarowała - Syoss Deep Repair. W chwili kiedy zaczęłam stosować szampon i balsam moje włosy nie były bardzo zniszczone, ale sporo brakowało im do ideału. Głęboka odbudowa, jaką reklamowała się ta linia podziałała na moją wyobraźnię. I tylko na wyobraźnię. 

Efekty? Brak!

Szampon w kolorze złotym był bardzo gęsty, niemal twardy i potrzebował na prawdę mocnego rozcieńczenia, żeby się spienić. Balsam w kolorze białym ze złotymi drobinkami był średnio gęstej konsystencji. Zapach produktów przyjemny, nienachalny, świeży. Miałam jednak wrażenie, że kosmetyki zupełnie nie działają na włosy. Szampon owszem mył i odświeżał. Po spłukaniu balsamu było tak, jakbym go w ogóle nie nałożyła. Być może to kwestia moich włosów i u kogoś innego te kosmetyki sprawdzą się idealnie. Ja natomiast do nich nie wrócę.

Buziaki
M.




Today I come to you with a haircare line Syoss Deep Repair. When I started using the shampoo and the balsam my hair wasn't very damaged but there was still much to be done to reach the perfection. Deep repair with with the line was advertised woke up my imagination. And only imagination.

Effects? None!

Golden shampoo was very thick, almost hard and needed to be reallydiluted to create foam. The balsam was white with golden shimmer, its consistency was averagely thick. The smell was pleasant, not pushy and fresh. Yet I had the impression that the comsetics have zero effect on the hair. The shampoo washed and refreshed. After I rinsed the balsam it felt like it was never put on the hair. Maybe it's just my hair and someone else will find this line perfect. I'm definitely not going to buy these products again.

xo
M.

Wednesday 16 July 2014

Cooking: Blueberry and coconut oatmeal

Kuchni jeszcze na blogu nie było :) ale ostatnio pokochałam owsianki a szczególnie tą jedną. Przygotowanie jest banalnie proste: płatki owsiane zalewamy mlekiem z orzecha kokosowego i dolewamy zwykłego mleka. Zostawiamy na noc (to mój ulubiony moment - z rana mamy idealne śniadanie bez potrzeby szykowania :) ).
Dodajemy garść borówek i pół świeżego kokosa.

Ja jeszcze lubię dorzucić trochę słonecznika. Nie dosładzam owsianki w żaden sposób. O oto efekt:




I haven't written about cooking :) but recently I started loving oatmeals and especially the one I'm about to present to you. The preparation is totally easy: just put oatmeal into the bowl, pour the coconut milk and the regular milk and leave for the night (this is my favourite part - in the morning you have a perfect breakfast with almost no preparation :)). 
Add a handful of blueberries and half a fresh coconut.

I like to add some sunflower seeds. I don't sweeten the oatmeal.