Niedawno trafiłam na przecenę w Hebe i zakupiłam krem do rzęs firmy L'biotica. Miałam ochotę na ten produkt już od jakiegoś czasu (przyglądałam się również odżywce do rzęs), ale jakoś wydawało mi się to wszystko naciągane. Jednak przecena zrobiła swoje - 5 zł z groszem to niewielkie pieniądze, więc można pozwolić sobie na kaprys (standardowo kremik kosztuje 14 zł).
Producent radzi, aby stosować krem codziennie na noc przez 30 dni. Ja używam go od dni 10. Na rzęsy raczej nigdy nie mogłam narzekać, jeżeli już się to zdarzało to dlatego, że notorycznie przy malowaniu tusz odbija mi się pod brwiami. Nie używam żadnych szczególnych tuszy, bo jak wytuszuję porządnie rzęsy tuszem pogrubiającym lub, jeszcze gorzej, wydłużającym, to wyglądam jakbym sobie sztuczne rzęsy przykleiła. Bazy używam tylko pod kolorowe tusze, żeby wydobyć ich barwę. Krótko mówiąc mam długie rzęsy, dość mocno podkręcone, a jedyne co robię to wybieram tusze z wyższej półki, gdyż są dużo bardziej wydajne i lubię wierzyć, że nie niszczą rzęs :)
Po co więc kupiłam ten krem? Bo tak! :) Taki kobiecy kaprys. I żeby nie było, smaruję rzęsy tym cudem codziennie przed snem :)
Kremik jest dość bogatej konsystencji, ale nie zostawia tłustego filmu (nie zniosłabym tego na powiekach). Przyjemnie nawilża, nie powoduje podrażnień. Dobrze wyprofilowana końcówka tubki ułatwia aplikację.
Czy zauważyłam efekty? Jeszcze nie, ale też jestem dopiero w 1/3 kuracji, więc na efekty przyjdzie pora. Na razie zauważyłam, że skóra wokół oczu jest dobrze nawilżona (nie da się posmarować rzęs, nie smarując chociaż trochę powieki. No przynajmniej ja nie potrafię), a makijaż daje się łatwiej nałożyć i mam wrażenie, że trochę lepiej się trzyma.
Nie chcę jeszcze wydawać końcowego werdyktu na temat tego produktu, zrobię to po upływie 30 dni stosowania. Na razie chciałam zwrócić waszą uwagę na to, że taki produkt istnieje i po pierwszym wrażeniu mogę powiedzieć, że jest wart uwagi.
A może wy macie już jakieś opinie na temat tego kremu.
Pozdrawiam
M.
No comments:
Post a Comment