Cześć :)
Podobają mi się tatuaże. Nie takie na całe ciało, ogromne kolorowe, tylko takie niewielkie, nie rzucające się w oczy, ale jednak przyciągające uwagę. I wszystko było by pięknie, igieł się nie boję, ból jakoś zniosę. Jest tylko jeden malutki problem - jak każda kobieta, jestem zmienna. To co mi się podoba teraz, przestanie mi się podobać, jak tylko zobaczę coś ładniejszego. Dlatego prawdziwy tatuaż nie jest dla mnie.
Moje problemy rozwiązała Sephora, która w zeszłym tygodniu wprowadziła do swojego asortymentu stempelki do zmywalnego tatuażu Tatoo me!
Stempelki mają formę wygodnego pisaka zawierającego czarny tusz. Dostępne są trzy warianty: gwiazdka, kotwica i czaszka. Ja zdecydowałam się na pierwsze dwa :)
Na skórze prezentują się ładnie i dość realistycznie (już kilka osób zapytało mnie, czy bolało, kiedy robiła tatuaż :) )
Do tatuowania można podejść kreatywnie i układać wzorki
Tatuaż wytrzymuje cały dzień, jedynym warunkiem jest to, żeby dobrze wysechł. Trwa to około godziny. Suszenie nie jest bardzo uciążliwe, nie trzeba siedzieć nieruchomo, wystarczy przez ten czas nie moczyć tatuażu. Jeżeli coś nam nie wyjdzie z łatwością można go zmyć wacikiem nasączonym tonikiem.
Produkt bardzo przypadł mi do gustu, szczególnie dlatego, że po wykorzystaniu firmowego tuszu, stempelków można używać nawet ze zwykłą henną. Cena nie jest bardzo wygórowana, jeden stempelek kosztuje 29 zł. Żałuję jednak bardzo, że wybór wzorów jest tak skromny. Chętnie skusiłabym się na kokardkę, odcisk kociej łapki lub pacyfkę :)
Zmywalne tatuaże tak bardzo mi się spodobały, że nabyłam stempelki innej firmy, o których napiszę innym razem.
A czy wy miałyście już do czynienia z takimi tatuażami? Jakie są wasze wrażenia?
pozdrawiam
Magda
No comments:
Post a Comment